Maciej Pinkwart
Trybsz na polskim Spiszu
Wśród kilkunastu wsi polskiego Spisza Trybsz jest jedną z najciekawszych. Położony przy rzece Białce, która dawniej stanowiła granicę między Polską a Węgrami, a dziś dzieli Spisz od Podhala, jest pierwszą osadą spiską, jaką napotykamy jadąc z Białki lub Nowego Targu do Zamku Niedzickiego, który kiedyś był siedzibą dominium, panującego nad całą tutejszą okolicą. Tereny te wchodziły w skład dóbr niedzickich i w akcie sprzedaży Niedzicy przez Olbrachta Łaskiego Jerzemu Horvathowi z Palocsy w 1589 r., potwierdzanym w latach 1594 i 1595, Trybsz jest po raz pierwszy wymieniony, pod nazwą Trepschya i Trepsia. Co prawda, w roku 1439 w dokumentach pojawia się nazwa wsi „Szenterzsebet”, czyli po węgiersku „Święta Elżbieta” – a jest to patronka tutejszej parafii. Jednak może to być przypadek, bo istniała też inna miejscowość o tej samej nazwie, na Liptowie.
Niewątpliwie jednak, choć nie zachował się do naszych czasów żaden akt lokacyjny wsi (być może go w ogóle nie było!), Trybsz powstał na północno-zachodnich stokach Zamagurza z początkiem XVI wieku z inicjatywy panów niedzickich (wówczas rodziny Łaskich), a pierwszymi osadnikami byli „emigranci” z mocno już wtedy zabudowanego Frydmana. Jednakże trudne warunki klimatyczne i nadgraniczne położenie sprawiły, że osadnictwo rozwijało się tu pomału: w dwieście lat po powstaniu wsi, były tu zaledwie 32 domy, a pod koniec XIX wieku liczba ta wzrosła do 132, przy 631 mieszkańcach, a liczbę tę zmniejszały jeszcze kolejne epidemie cholery, których ofiary pochowane są poza wsią – przy kapliczce „pod Wierbówką”. Po latach Trybsz pozostał niewielką (820 osób) wsią, rozlokowaną głównie wzdłuż drogi do Niedzicy – ulicy św. Elżbiety.
Jego największym zabytkiem jest stary modrzewiowy kościół, wybudowany (ponoć bez użycia gwoździ) w 1567 r. o konstrukcji zrębowej, kryty gontem, początkowo jako filia kościoła w Krempachach, potem parafii frydmańskiej, mający jako patronkę świętą Elżbietę Węgierską. Mimo iż jego budowa przypada na ostatnie lata renesansu, w swym kształcie i funkcji kościół trybski ma wiele cech, charakteryzujących gotyckie kościoły drewniane pobliskiego Podhala. Jest niewielki (15 x 8 m), od 1924 r. pozbawiony wieży i zakrystii, ale chlubi się piękną polichromią, którą w 1647 r. ufundował proboszcz z Frydmana, pod którego opieką pozostawała także świątynia w Trybszu – Jan Ratułowski.
To ciekawa postać - doktor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, o niewątpliwych zainteresowaniach artystycznych, zapewne zaprzyjaźniony z krakowskim środowiskiem twórczym. Chyba stamtąd pochodził artysta, spod pędzla którego wyszły malowidła, zdobiące teraz ściany i strop kościoła Św. Elżbiety w Trybszu. Twórca, choć do dziś anonimowy, jednak jest bardzo wybitny i powinien być jak najszybciej wyśledzony. A proboszcz z Frydmana niewątpliwie jest autorem, by tak rzec, scenariusza wystawy.
W muzeum UJ znajduje się karta z łacińskim napisem, jaki dawniej znajdował się nad amboną kościoła w Trybszu:
Od narodzenia Chrystusa Pana rok tysięczny, dwakroć trzechsetny i dziewięć pięcioleci upływa, dwa razy zima więzi lodem fale w rzekach, kiedy to błyszczącym kolorem w tym Domu Bożym nieuczonemu ludowi pod dyktando proboszcza Jana Ratułowskiego przedstawione zostają święte dogmaty Nieba. To jest kościół ten wymalowany został przez magistra Jana Ratułowskiego podówczas proboszcza tego i frydmańskiego kościoła, roku pańskiego 1647.
W polichromii dominuje tematyka biblijna i maryjna, co oczywiste wobec intensywnych wówczas działań rekatolizacyjnych na Spiszu. Warto spędzić to dłuższy czas, poznając jej bardzo zróżnicowane motywy, wśród których na pierwszy plan wybijają się dwie sceny - Wniebowzięcia Matki Boskiej oraz Sądu Ostatecznego. W pierwszym tło stanowi panorama Pienin z zamkami w Czorsztynie i Niedzicy, w drugim panorama Tatr Bielskich od północy – pierwsze w Polsce przedstawienie malarskie tych gór. Ponadto wyróżniające są wizerunek Jezusa Triumfującego, szczególnie wart obejrzenia przez Wielkanocą, Bóg i Abraham (ze stołkiem góralskim z ozdobnym oparciem), Chrystus i Samarytanka (na ambonie) oraz Święty Marcin – patron pasterzy i domowego ptactwa (kapitalny kogucik!). Na balustradzie chóru widnieje mocno zniszczone przedstawienie siedmiu grzechów głównych.
W wyposażeniu kościoła jest jeszcze fragment XVI-wiecznego ołtarza, mensa ołtarzowa z tego samego okresu, drewniana chrzcielnica i ładna barokowa ambona.
Ciekawy jest również nowy (z 1902 r.) murowany kościół, położony na sąsiedniej parceli, do którego przeniesiono część wyposażenia ze starego. Na dziedzińcu kościelnym rosną kilkusetletnie drzewa – pomniki przyrody.
Ponieważ kościół jest przeważnie zamknięty, chcąc go zwiedzić trzeba wcześniej porozumieć się z proboszczem, o. Rajmundem Dziadkiewiczem OCist (od 1957 r. gospodarzami parafii w Trybszu są Cystersi), najlepiej mailem sw_elzbieta@wp.pl.
Ciekawym obiektem Trybsza jest też remiza Ochotniczej straży pożarnej, założonej w 1910 r., dziś ozdobiona wiszącą nad wejściem zakupioną w Żylinie zabytkową ręczną sikawką firmy Žarek.
Ojcu Rajmundowi dziękuję za ciekawe opowieści o Jego parafii.
Nowy Targ-Kraków 13-03-2009