Maciej Pinkwart

Odessać Jandę

TUTAJ wersja video na YT

 

Wyglądałem wieczorem – nic. Wyglądałem w nocy - nic. Gwiazda Betlejemska widać wypaliła się w Wigilię, albo ją przesłoniły współczesne gwiazdy, w każdym razie głośno witana przez libertyńskich lewaków koniunkcja dwóch jednopłciowych partnerów, Jowisza i Saturna zakończyła się cichym rozwodem – tej nocy było ciemno jak u Afroamerykanina po śliwkach. Na próżno czekała święta rodzina – Ojciec Dyrektor, święta Reasumpcja i Dzieciątko Żoliborskie, zastępy niebieskich aniołów niepotrzebnie migały światłami osiemdziesięciu radiowozów na ulicy Mickiewicza – Trzej Królowie nie przybyli. Zresztą, i tak nie mogliby się tu ujawnić, i to pod żadną postacią: król, choć nie dynastyczny, jest tylko jeden, a jako wielcy magowie byliby uznani za szarlatanów, wegetarian, uchodźców i szpiegów z Iranu. W ostateczności może wpuszczono by ich tylko jako magików, bo w Polsce jeden, a nawet trzech szarlatanów więcej czy mniej nie robiłoby nikomu różnicy. Zresztą, jak wspomniałem, gwiazda koniunkcyjna zgasła i nie wiadomo, gdzie się podziała stajenka.

Magicy z polskiego rządu w pierwszej fazie pandemii zamknęli wstęp do lasów, bo na leśnych ścieżkach można niekiedy spotkać innych ludzi i dokonać transmisji wirusa. Dobra, przyznaję, mało mnie to obeszło – od czasu, gdy królewnę Śnieżkę zaanektowało siedmiu krasnoludków uważam, że las to za mało i rzadko tam bywam. Więc się nie ucieszyłem, kiedy lasy z powrotem otwarto, mimo że żadne warunki się nie zmieniły.

Potem okazało się, że aby uniknąć spiętrzenia ludzi w jednym miejscu w jednym czasie – ferie zimowe trzeba skumulować z dwóch miesięcy do dwóch tygodni. A żeby zniechęcić ludzi do przyjeżdżania w tym czasie do Zakopanego i innych zimowych kurortów – zamknąć hotele i stoki narciarskie. Nie, nie stoki, tylko wyciągi. Nie wyciągi, tylko jednak stoki. Jeździć będą mogli tylko sportowcy zawodowi. Wszyscy jesteśmy teraz zawodowcami, pozakładaliśmy kluby osiedlowe i urządzamy mistrzostwa o puchar teściowej państwa Nowaków. Górale mieli protestować pod siedzibą pierwszego narciarza Rzeczpospolitej, ale nie mają czasu, bo uprawiają wraz ze swoimi gośćmi narodowy slalom wokół przepisów.

Ale największą sztuczką rządowych magików był zakaz wychodzenia dla młodzieży bez rodziców w godzinach 8-16. Po 16-tej, kiedy robiło się ciemno, można było wychodzić. Dlaczego? No, żeby nie transmitować wirusa. Rada Ministrów ustaliła, że wirus podczas spaceru z rodzicami się nie transmituje, a po 16-tej już jest bezpiecznie nawet bez rodziców.

Ale młodzież zaczęła się burzyć i coraz więcej osób mówiło, że na złość zaczną się gromadzić, malować brzydkie słowa na tekturze i nosić koszulki z ośmioma gwiazdkami, może nawet urządzą sobie półkolonie na ulicy Mickiewicza. No i minister zdrowia czy premier – trudno rozpoznać, kto dziś firmuje decyzje Nowogrodzkiej – w pierwszym dniu lockdownowych ferii podali do wiadomości, że władze postanowiły, iż młodzież może samodzielnie wychodzić przed szesnastą. Od drugiego dnia ferii. Czyli argumenty, jeśli jakieś stały za poprzednią decyzją, straciły ważność. Dlaczego? A, tego nie powiedziano. Mało – rządowi panowie oświadczyli, że taką decyzję podejmują w trosce o zdrowie młodzieży. Przeciwną też podejmowali w trosce. I co? I nic. Gra gitara. Pies z kulawą nogą nawet nie zaszczekał. Koza została wyprowadzona i meczy na polu.

Z podpuchy, głupoty, za łapówkę, czy z dobrego serca w Warszawie zaszczepiono osiemnaście osób bez kolejki. Poza Warszawą bez kolejki szczepi się setki szwagrów, teściów, znajomych – i nie szczepi się tych z grupy zero, nie żeby brakowało szczepionek, tylko brakuje zamrażarek i suchego lodu. Tymczasem sterowany hejt idzie w kierunku bandy osiemnaściorga – tzw. celebryci, zupełnym przypadkiem antyrządowi, działając jako zorganizowana grupa przestępcza w porozumieniu z wykształciuchami z Uniwersytetu Medycznego, napadli na uniwersytecką zamrażarkę i używając przemocy się zaszczepili. Sprawiedliwość ludowa mówi, że lepiej, żeby się szczepionki zmarnowały, niż żeby zaszczepić Krystynę Jandę. Jakby w grupie zaszczepionych znalazł się Jan Pietrzak, to by się okazało, że w młodości był wolontariuszem na ginekologii i do szczepienia ma pełne prawa. Co robić? – jak pytał Lenin w Poroninie. Prościzna: wejść o szóstej rano do osiemnastu domów, odessać Jandę i towarzyszy, ustawą sejmową dokonać reasumpcji ich szczepienia, rozporządzeniem ministerstwa zdrowia skreślić z listy drugich dawek, skierować na koniec kolejki, tych co dożyją zaszczepić w trzecim kwartale 2025 roku.

A trzej mędrcy nie przybyli, bo polska straż graniczna zatrzymała ich na wschodniej granicy z uwagi na to, że nie mieli aktualnych negatywnych testów PCR ani nawet antygenów. Mirrę, kadzidło i złoto skonfiskowano za próbę przemytu. Już wcześniej zresztą ministerstwo spraw zagranicznych, kierowane przez ministra sprawiedliwości odmówiło im wiz wjazdowych, bo zagranicznych mędrków w naszym kraju nie potrzeba. Mamy swoich, narodowych.

7 stycznia 2021

Poprzedni felieton

Inne komentarze