Tygodnik Podhalański nr 49, 5 grudnia 2019

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2019)

Maciej Pinkwart

Niegrzeczny Mikołaj

 

Fałszywość Mikołaja poznawało się po butach. Rodzice jakoś kombinowali ze strojem, najważniejsza była maskująca broda z waty i czapka, nie pamiętam, czy w czasach głębokiej komuny były jakieś czerwone kubraki, raz sąsiadka, która robiła u nas za Mikołaja owinęła się pierwszomajową szturmówką, ale buty zostawały własne. Dzieci, które do butów miały najbliżej, od razu wyczuwały fałsz. Wiadomo było teoretycznie, że atrybutami Świętego Mikołaja były też sanie zaprzężone w renifery, śnieżynki, gruby brzuch i wypchany worek. No i oczywiście okoliczności zimowe, od mieszkania w lapońskim Rovaniemi po grudniowe daty imprezy. Daty: bo najpierw Mikołaj przychodził 6 grudnia, pytał, czy byliśmy grzeczni i coś tam z worka wyciągał. Ale podrzucał też prezenty w Wigilię. Czyli dwa razy musiał oblecieć cały świat.

Potem dowiedziałem się, że Mikołaj był chrześcijańskim biskupem i działał dawno temu nie pod biegunem, tylko w anatolijskiej Licji. Urodził się ok. 270 r. w Patarze, biskupem był w Myrze, jego muzeum i grób, w którym został pochowany są w Demre -  wszystko w dzisiejszej Turcji. Dziś w Demre ma być plus 17 stopni, w Patarze 20, w morzu plus 19. Ani jednego renifera.

Mikołaj był jedynakiem w zamożnej rodzinie greckich kupców. Wybrał karierę duchownego, w czasie prześladowań za czasów Dioklecjana został uwięziony i skazany na banicję, do Licji powrócił dopiero w czasach cesarza Konstantyna, został biskupem i brał udział w Soborze Nicejskim w 325 r., gdzie tak ostro spierał się z oskarżonym o herezję Ariuszem, że w trakcie dyskusji walnął go w zęby, za co znów trafił do więzienia, ale tam umacniali go w wierze Pan Jezus i Matka Boska odwiedzający swojego obrońcę, który wychrzcił po pysku heretyka, co musiało być miłe Bogu.

Słynął ze zdolności duszpasterskich oraz dbałości o potrzeby materialne swoich wiernych. Zmarł 6 grudnia 346 r. i został pochowany w kościele, w którym nauczał. Spoczywał w kamiennym sarkofagu przez niemal 700 lat, po czym przebywający w okolicy włoscy kupcy przekupili strażników świątyni, wydobyli jego kości i przewieźli je do Bari, gdzie wybudowano dla nich wspaniałą bazylikę. A w 1099 r. podczas pierwszej krucjaty Mirę zdobyli Wenecjanie, odnaleźli prawdziwszego Mikołaja, zabrali go do Wenecji i pochowali w kościele na Lido. Kult jednak utrzymał się w Bari. Do pustego sarkofagu w Demre modlą się dziś Rosjanie i Polacy.

W 1969 r. Paweł VI kazał Mikołaja usunąć z rejestru ogólnokatolickich świętych, gdyż nie ma przekonujących dowodów na to, że w ogóle istniał. Jednak papież zezwolił na kult lokalny, obowiązujący na terenie poszczególnych krajów czy diecezji. Zatem w zgodzie z decyzjami Watykanu w jednym kraju do Mikołaja można się modlić, a w kraju sąsiednim będzie to bałwochwalstwem…

Opisy cudów Mikołaja pojawiają się dopiero po dwustu latach od jego rzekomej śmierci, a jego hagiografię napisano w wieku IX. Najpopularniejsze są dwie legendy: o potajemnym finansowaniu posagu dla trzech dziewcząt, z powodu biedy mających iść do domu publicznego i o cudownym uratowaniu statku podczas burzy morskiej. Stąd biskup stał się świętym od podarków i patronem rybaków. Obecny wizerunek Mikołaja, w którym jest on przedstawiany jako przerośnięty krasnoludek-staruszek, powstał na potrzeby reklamy Coca-Coli w 1930 r. A fiński dziennikarz Markus Rautio wymyślił postać mieszkającego w Rovaniemi Joulupukki, którego potem utożsamiono z Mikołajem – świętym od prezentów i napojów gazowanych.

A jutro przyniesie mi książkę i rózgę.

 

 

 Poprzedni felieton

Inne komentarze