Tygodnik Podhalański nr 46, 14 listopada 2019

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2019)

Maciej Pinkwart

Wacek

 

Od pewnego czasu w świecie powraca temat polskiego antysemityzmu wysysanego jakoby z mlekiem matki, co oburzyło Polaków. Słusznie, bo nie ma czegoś takiego jak narodowy antysemityzm, narodowa głupota czy narodowa umiejętność bycia dobrym kochankiem – cechy te zawsze dotyczą pojedynczych ludzi. Ci mogą chodzić pojedynczo lub tworzyć tłum. Ale tłum to jeszcze nie naród.

Jednakże antysemityzm wśród Polaków istnieje i to nawet w środowiskach, których byśmy o to nie podejrzewali. Otwórzmy jakąkolwiek encyklopedię i popatrzmy na hasło Tuwim Julian. Wikipedia: polski poeta żydowskiego pochodzenia. PWN: urodził się w żydowskiej rodzinie mieszczańskiej. Britannica: lyric poet who was one of the leaders of the 20th-century group of Polish poets called Skamander. Larousse: poète polonais. Bolszaja Sovietskaja Encikłapiedia: польский поэт. Brockhaus Enzyklopädie: polnischer Schriftsteller… A teraz hasło Rubinstein Artur. W Polsce: polski pianista pochodzenia żydowskiego. Na świecie: polski pianista lub polsko-amerykański pianista.

Dla świata ważne jest to, że Tuwim trzymał w rękach pióro, a Rubinstein palcami wygrywał genialne frazy na fortepianie. Dla Polski – to, że byli obrzezani. Zaglądanie w spodnie dotyczy nie tylko polskiej kultury: dla encyklopedii polskich najważniejsze jest to, że Albert Einstein urodził się w żydowskiej rodzinie kupieckiej lub to, że jego matką była Paulina Einstein (z domu Koch), a ojcem – Hermann Einstein. Oboje byli Żydami.

Tego typu wartościowanie nie dotyczy tylko spraw rasistowskich. Gdy powstał projekt, by w dawnej „Dyrektorówce” w Kościelisku uczcić pamięć Marii Skłodowskiej-Curie - jeden z polskich profesorów sprzeciwił się temu dlatego, że była ona komunistką. Nie była, ale nawet gdyby była: komunistką, faszystką, lesbijką czy zielonym ludzikiem z Marsa to przecież odkryła polon i rad, oswoiła promieniotwórczość, była bohaterką pierwszej wojny światowej, dostała dwa Noble i umarła na białaczkę – z czym jej poglądy nie miały nic wspólnego. Jedna pani z PiS uznała, że Pablo Picasso nie był żadnym artystą, bo był komunistą i namalował gołąbka pokoju w czasie Światowego Kongresu Intelektualistów we Wrocławiu, legitymizując w ten sposób rządy Bieruta w Polsce. A Władysław Hasior to tylko dla komuny był artystą, poza tym jednemu panu ze Związku Podhalan jego twórczość się nie podoba, a ten pan skończył szkołę plastyczną i wie co mówi.

Dziś w Polsce ludzie nie wiedzą, że w wolnym świecie socjalizm, a nawet komunizm jest tak samo uprawnioną doktryną jak na przykład stoicyzm czy solipsyzm, nie mówiąc już o ulubionej przez Kościół fenomenologii. W różnych krajach partie komunistyczne istnieją, działają, a nawet tworzą rządy. A u nas posłanka z PiS oskarża przeciwników, że są lewicowo-lewackimi postkomunistami… Trafiony-zatopiony! Czy polska prawica nie będzie zatrudniać na budowie dróg Chińczyków ani sprowadzać z Chin dżinsów, komputerów i ciupag góralskich dlatego, że to kraj komunistyczny? A jak przyjedzie do nas chiński prezydent, to go aresztują za to, że na jego samochodzie będzie powiewać flaga z sierpem i młotem?  

Naturalnie, jest wolność słowa i każdemu wolno mówić głupoty, ale głupota i tak pozostanie głupotą, a nieuctwo - nieuctwem.

 

 

 Poprzedni felieton

Inne komentarze