Tygodnik Podhalański nr 22, 30 maja 2019

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2019)

Maciej Pinkwart

Pobudka

 

Wybraliśmy Europarlament, ale nie obudziliśmy się w nowej Polsce, a tym bardziej w nowej Europie, bo póki Unia Europejska funkcjonuje na własnych zasadach - ma wbudowane mechanizmy obronne: zmieniają się posłowie i składy delegacji rządowych, w Brukseli i Strasburgu pojawiają się ludzie mądrzy i głupi – ale Unia trwa i działa tak, jak działała. Nowo wybrani eurofaszyści i antyunijni Wallenrodowie chcą rozwalić Unię od środka, ale na szczęście nie stanie się to z dnia na dzień i czasu na refleksję i nabranie umiejętności poruszania się po europejskich salonach będzie sporo. Oczywiście, niektórzy na salony się nie nadają i będą próbowali zmienić je w kuchnię, magiel czy zgoła w chlew – ale głęboko wierzę, że Unia się obroni, mimo że liczba ludzi, którzy znaleźli się w jej władzach kompletnie nie rozumiejąc zasad działania naszej wspólnoty po tych wyborach znacząco się zwiększyła. Jestem jednak pewien, że podzielą oni los jego ekscelencji europosła Janusza Korwina-Mikke, który zapowiadał, że chce zniszczyć Unię za swoją unijną pensję, ale po kilku dość nieeuropejskich zachowaniach dostał po nosie i po kieszeni, więc zamilkł, a i przedtem to co mówił kwitowano wzruszaniem ramion i dyskretnym pukaniem się w czoło. Być może takiej gimnastyki będzie teraz więcej, ale i tak pewnie stanowić to będzie jedynie zjawisko folklorystyczne. Nasi byli ministrowie czy premierzy mogą w Brukseli nie raz się skompromitować przelicytowując Le Pen, Farage’a czy Korwina, ale zanim dostaną po nosie i po kieszeni mogą stanowić dla unijnych wyjadaczy egzotyczną rozrywkę: czastuszki też się podobają i są oklaskiwane, choć na scenie La Scali brzmiałyby nie najlepiej.

Kampania wyborcza w Polsce i innych krajach (choćby tak staroeuropejskich jak Hiszpania) wykazała, że kandydaci zdobywający sympatię wyborców przy pomocy haseł populistycznych i pseudopatriotycznych kompletnie nie znają zasad i celów Unii, albo cynicznie wyborców oszukują. Celem Hiszpanów w Parlamencie Europejskim jest dobro Hiszpanów – wołał podczas kampanii jeden z kandydatów, ale nie mówił o tym, że dobro Hiszpanów w Unii, zgodnie z jej zasadami, osiągnąć można poprzez powiększenie dobra całej Europy, a nie kosztem zmniejszenia dobra Włoch czy Rumunii. Co Tusk w Brukseli załatwił dla Polski? – pytali w kampanii działacze PiS. A ich wyborcy może nawet nie wiedzą o tym, że w Parlamencie Europejskim nie ma poselskich kół narodowych, tylko grupy polityczne, które z mocy unijnego prawa muszą być wielonarodowe. Frakcję tworzy minimum 25 posłów, wywodzących się z co najmniej siedmiu państw. Ci, którzy pokrzykują o brukselskim lewactwie nie mówią o tym, że największą frakcją do tej pory była Europejska Partia Ludowa, zrzeszająca 219 posłów, głównie chrześcijańskich demokratów. Należą do niej 73 partie, w tym PO i PSL. PiS było w strukturze Sojuszu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, mającym w Parlamencie 72 członków. A zapowiedzi rozsadzania Unii od wewnątrz przez antyunijnych, ale finansowanych przez Unię (a niekiedy także przez Rosję) posłów brzmią trochę tak, jak reklama wojskowej grochówki, która może nawet być smaczna, ale jej wybuchowy skutek jest nikły, choć daje się odczuć.

 

Poprzedni felieton