Tygodnik Podhalański nr 39, 29 września 2016

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2016)

Maciej Pinkwart

Zaklej sobie dziurkę

 

 

Według jednych prognoz jesień będzie ciekawa i tak gorąca, że już teraz halny wiatr historii uchyla wrota więzień, żeby przywiać do nich upadłych bohaterów. Według innych – będzie nudno i jedyną rozrywką stanie się likwidacja kolejnych ministerstw jako zbędnych po wykonaniu zadań. Wyjątkiem miałoby być MSZ, które zostanie zlikwidowane wobec braku zadań. Ale okazało się, że właśnie w tej dziedzinie mamy znaczące sukcesy: szczyt Unii w Bratysławie pochylił się nad naszą propozycją zmian w zasadach funkcjonowania Europy, choć niestety potem się wyprostował. Pod dyktando Polski przebiegał szczyt ONZ w sprawie uchodźców i nasz pogląd, że jest to poważny problem, podzieliło większość państw. W dzieleniu jesteśmy mistrzami. Powinniśmy dostać miejsce w Radzie Bezpieczeństwa, być może nawet – z uwagi na tradycje historyczne – z prawem weta, a zwalnianą w przyszłym roku posadę Sekretarza Generalnego ONZ może objąć bezrobotny Bartłomiej Misiewicz. Lada dzień program 500+ zastanie zmieniony na 500+2, każdy bezdomny dostanie nowe mieszkanie, każdy rowerzysta – samochód, a każdy pies – kota.

A media podają informację jak z sezonu ogórkowego: kamery w laptopach są niebezpieczne, bo hakerzy mogą przez nie podglądać to, co się dzieje w naszych mieszkaniach, a potem podawać te informacje złodziejom, którzy będą wiedzieć kiedy wychodzimy z domu i co w nim mamy. Potwierdza to nawet amerykańskie FBI. Łobuzy mogą patrzeć przez nasze kamery nawet wtedy, gdy komputery są wyłączone. Wydało mi się to niemożliwe, bo przecież jak prądu nie ma to kamery nie działają, ale przypomniałem sobie, że jak Pan Bóg dopuści, to i z kija wypuści, czego boleśnie doświadczyła pewna partia polityczna, która chełpiła się tym, że nie ma z kim przegrać, a teraz idzie ku temu, że nie będzie miała z kim wygrać. By uwiarygodnić tę wiadomość, pokazano fotografię twórcy Facebooka, Marka Zuckerberga stojącego obok swojego laptopa, w którym dziurki na obiektyw i mikrofon były zaklejone taśmą pakową.

Włączyłem kamerę. Na monitorze pokazałem się ja w planie amerykańskim – już samo to powinno zniechęcić hakera do jakiegokolwiek dalszego kontaktu z moim komputerem. Poruszyłem laptopem i plan zmienił się w tzw. ciasny kadr, którego chętnie używał Witkacy, zwłaszcza kiedy robił zdjęcia po użyciu używek. Było to tak straszne, że chciałem zapisać ten obraz i zmusić komputer, by wysyłał go każdemu hakerowi z napisem „Tak wygląda dobra zmiana!”. Ale komputer nie dał się zmusić. Wtedy dojrzałem, iż w niewielkiej przestrzeni wolnej między mną a ramką wyraźnie widać wnętrze pokoju, a w nim leżący na podłodze sweter i stojące na półkach książki. Na książki nikt się nie połaszczy, ale wełniany góralski sweter z waty? Kamerę zewnętrzną odwróciłem więc tak, by pokazywała tylko tytuł nowowydanej niemojej książki, która streszcza kilka moich książek, zaś kamerę sprzętową zakleiłem kartką-przypominajką z napisem: nie ma mnie. Napis zawsze warto dać, choć gołym okiem widać, że kłamie.

 

 

Poprzedni felieton