Tygodnik Podhalański, 10 grudnia 2015

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2015)

Maciej Pinkwart

Szczęki 5

 

Wiele lat temu katechetka w przedszkolu zrobiła awanturę dzieciom, które opowiadając o swoich domowych zwierzątkach wymieniały ich imiona, a okazało się, że zwierzę nie może mieć „ludzkiego” imienia, bo nie ma duszy. No i w ten sposób postponuje się tych świętych, od których pochodzą imiona kotków, piesków i chomików. Przez co uchyla się dla siebie wrota piekieł.

Córka przyszła do domu zapłakana i ze zgrozą patrzyła na domową rudą chomiczkę Alicję. Święta Alicja była ulubioną towarzyszką świętej Katarzyny ze Sieny, która była ulubioną przyjaciółką świętego Franciszka, który wygłaszał kazania do zwierząt, nawet tak niesympatycznych jak ptaki. Alicja – chomiczka była jedną z bohaterek mojej powieści Siódmy krąg, więc nie będę nikogo przekonywał, że katechetka nie miała racji, bo chomiczka z pewnością miała duszę, choć świętą na pewno nie była, sądząc po tym, co wyprawiała. W dodatku – była chomikiem syryjskim. Ale święty Franciszek kochał zwierzęta i dlatego jego nauki dziś są zapomniane, z wyjątkiem oczywiście okresu Bożonarodzeniowego, kiedy to przejściowo kochamy woły, osły i pasterzy.

W debatach publicznych zwierzęta mają najmniej obrońców po prawej stronie sceny politycznej, a także w środowiskach wiejskich i w PSL. Wiemy także, jak kochają swoje psy, koty i konie mieszkańcy Podtatrza, co obserwowaliśmy wielokrotnie we Frydmanie, Lipnicy czy na drodze do Morskiego Oka. Dlatego bardzo dobrze się stało, że wreszcie po wielomiesięcznej włóczędze po Słowacji i Małopolsce do Nowego Targu zawitał wielki TIR, w którym umieszczone było przewoźne akwarium z czterema żywymi rekinami. Na samochodzie widniał napis Živé žraloky. Nie jest to bynajmniej mobilne więzienie (7 x 2 x 1,2 m) dla żarłoków, tylko dowód wielkiej miłości francuskiego inicjatora przedsięwzięcia Fabrice’a Lesieura, który cztery rekiny uratował w czasie ekologicznej katastrofy w zatoce meksykańskiej, a teraz pokazuje im Europę Środkową przez szybę akwarium. My także mogliśmy wyrazić swoją do nich miłość za 12 zł dorośli, dzieci za 8.

Ponieważ Nowy Targ jest nazywany dowcipnie kulturalną stolicą Podhala, więc TIR z rekinami stanął przed wejściem do Miejskiego Ośrodka Kultury. Na Słowacji rybie tirówki pokazywano w podobnych miejscach, albo koło kościołów. Pupile monsieur Lesieura pewno pojadą też do Zakopanego, gdzie rekin leopard, rekin czarnopłetwy, rekin wąsaty, rekin koralowy wśród tamtejszych rekinów biznesu będą się czuć jak ryby w wodzie. Powinno się je eksponować w pasażu ABC przy Krupówkach albo koło Morskiego Oka. Dobrze byłoby je zresztą zatrzymać pod Giewontem na stałe, przekształcając na przykład Aquapark w ZOO wodne, a następnie łącząc je z Miejską Galerią, Biurem Promocji i stadionem miejskim w jedno wielkie Zakopiańskie Centrum Kultury.

Nie wiadomo jednak, jak rekiny zostaną w Zakopanem przyjęte, bowiem jako ryby chrzęstnoszkieletowe nie mają pęcherza pławnego, czyli tzw. duszy, którą chlubią się na przykład świąteczne karpie łazienkowe.

 

 

Poprzedni felieton