Tygodnik Podhalański, 21 maja 2015

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2015)

Maciej Pinkwart

Prawo, prawica i piersi

 

Smutno mi, że wyborów nie wygrała ładna, zgrabna i elegancka kandydatka lewicy. Podobno dlatego, iż była za mało wyraziście lewicowa i że za mało mówiła przez telewizor, woląc spotykać się z ludem na ulicach. Rzeczywiście, dziwne jak na lewicę. Gdyby desygnowano do kampanii profesor Joannę Senyszyn, może zyskałaby więcej głosów niż doktor Magdalena Ogórek. Nie byłoby ładniej, ale śmieszniej.

Choć przegrana elegantka z lewicy była jedyną kobietą, która dotarła do finału, to trzecie miejsce zajął były lider rockowego zespołu „Piersi”, którego piosenka Ksiądz proboszcz już się zbliża miałaby wielkie szanse na nagrodę Grammy, gdyby w Ameryce mogłaby być przez kogokolwiek zrozumiana. Kontynuując tę tendencję w następnej elekcji sukces odniesie pewno Krzysztof Skiba, lider zespołu „Big Cyc”. Nie przemawia przeze mnie seksizm: tak w przypadku Kukiza, jak i Skiby w sumie nie wiadomo o jakiej płci piersi chodzi i w ogóle czy to aby nie jest propaganda genderu: pamiętamy przecież skłonność byłego współpracownika Kukiza – Jana Borysewicza oraz samego Krzysztofa Skiby do manifestowania wręcz przeciwnej części ciała.

Parada marionetek w tym teatrze politycznych cieni zakończy się niebawem wynikiem, który łatwo było przewidzieć, więc nie on mnie interesuje, tylko sam przebieg tego Wyścigu Niepokoju. Wszyscy bowiem (może nie wszyscy: poniżej Adama Jarubasa nie zdołałam zapamiętać ani nazwisk, ani programów – jeśli w ogóle jakiekolwiek były) kandydaci, za panią Ogórek jak za panią matką opowiadali się za zmianami w polskim prawie. Przy czym, naturalnie, jak o zmianach prawa podatkowego mówiła kandydatka SLD, to dla dziennikarzy było to śmieszne i żałosne. Gdy zaś o tym samym ze swadą mówił Duda, krzyczał Kukiz, stękał Korwin i wszystko potwierdzał Komorowski – nad tym dziennikarze pochylali się z troską i mikrofonem. Nieważne co jest mówione, ważne kto mówi.

A polskiego prawa w ogóle nie ma, są tylko bezustanne zmiany w prawie. Czego skutkiem jest to, że prawo powszechnie nie jest przestrzegane i nie egzekwowane: przypomnijmy sobie ile już w ciągu tzw. demokracji było zmian w podatkach, kodeksie drogowym, oświacie, służbie zdrowia, ordynacji wyborczej… W efekcie – nikt nic nie wie i działa „po uważaniu”. Albo wcale.

Przed wyjazdem z Szaflarskiej na zakopiankę wciąż widać panów Fryźlewicza i Hodorowicza na wielkim bilbordzie. Pan dr Marek Wierzba nadal swoją majestatyczną postacią ozdabia region w innych miejscach. W innych miastach – inne twarze, osób bynajmniej nie kandydujących na prezydenta, tylko reklamujących siebie jeszcze z czasów jesiennych wyborów samorządowych. Reklamy miały być w myśl prawa usunięte do 30 dni po elekcji. W przeciwnym wypadku służby miejskie miały obowiązek wykonać to na koszt komitetów wyborczych, a straż miejska miała nakładać 500-złotowy mandat.

I co? I nic. Wiszą sobie. Służby nie mają odwagi karać polityków, bo wygrani czy przegrani – trzeba z nimi dobrze żyć. A prawo? Pewno trzeba je zmienić.

Poprzedni felieton