Tygodnik Podhalański, 5 marca 2015

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2015)

Maciej Pinkwart

Tracenie zimy

 

Przez jakiś czas grałem rolę świstaka, choć wtedy o tym nie wiedziałem. W dniu moich imienin znajomi najchętniej mnie zagadywali: no i jak tam, święty Maciej zimę stracił, czy ją wzbogacił? Wyglądałem za okno i patrzyłem na termometr: jeśli było zimniej i bardziej ponuro niż 23 lutego, zima była wzbogacona. Czyli jak Phil, świszcz z Punxsutawney, który 2 lutego wychodzi ze swej norki, żeby sprawdzić, czy widzi swój cień. Jak widzi – dobra nasza, wiosna idzie, trzeba się budzić. Jak nie – z powrotem lulu.

Ja nie miałem wyboru: zima wzbogacona, czy stracona, żyć było trzeba i krzepiące powiedzenie „aby do wiosny!” jakoś nie pomagało, bo im było bliżej pierwszych skowronków, bocianów i jaskółek, tym bardziej zbliżał się przednówek, a z nim kłopoty szkolne, studenckie, uczuciowe i towarzyskie, a przede wszystkim – mizeria finansowa, którą jakoś właśnie z końcem zimy odczuwało się szczególnie mocno, mimo że przecież nie wiązało się to w moim domu z opróżnieniem komór i spiżarń z zimowych zapasów.

Dziś już nikt nie zwraca uwagi na maciejowe przepowiednie, podobnie jak na jakiekolwiek inne. No, czy sprawdziło się ostatnio powiedzenie o świętej Barbarze i Bożym Narodzeniu? Nie pamiętam, czy Barbara była po wodzie czy po lodzie. A Boże Narodzenie nad jeziorem Nasera było stosunkowo chłodne, poniżej plus 30. Nie wiem też, jaką przepowiadano pogodę w zeszłym tygodniu na ten tydzień, ani co mi napisali w ostatnim horoskopie. Ogólnie jednak mi się wydaje, że dla mojego gwiazdozbioru zawsze są kiepskie rokowania.

Z prognozami jest trochę jak z sondażami przedwyborczymi czy badaniami naukowymi: w dużej mierze zależą od tego, kto je zamawia. Pamiętamy przecież trwający od lat spór podobno oparty na badaniach naukowych na temat szkodliwości jedzenia masła lub negatywnych skutków używania margaryny, rakotwórczych własności pomidorów czy też niezbędności ich jedzenia dla zapobiegania rakowi.

Dlatego też wiele osób ogląda prognozy pogody tylko po to, by przyjrzeć się ładnym pogodynkom. Kilka chwil na ekranie z Marzeną, Omeną lub Dorotą niewątpliwie poprawia mi dziś pogodę ducha znacznie bardziej niż w czasach moich rodziców czynił to pan Wicherek i pani Chmurka. Bo – powtórzmy to jeszcze raz za klasykami – nie ważne co się mówi, ważne kto mówi.

Jedna z partii politycznych, nie mająca szans na wygraną, do reprezentowania swoich ideałów zatrudniła piękną kobietę z doktoratem i poczuciem dystansu, wyrażającego się w tym, że nie spotyka się z dziennikarzami i nie ustala z nimi pytań, na które ma gotowe odpowiedzi. Proponuję pójść dalej i zatrudnić piękne kobiety oraz przystojnych mężczyzn do ogłaszania wyników sondaży przedwyborczych. Nie wiem dlaczego, ale bardziej wierzymy osobom ładnym, niż brzydkim – choć powinno być odwrotnie. Uroda bowiem jest wyjściowym zakłamaniem natury: z czasem albo ona mija, albo nasz wzrok słabnie. Na szczęście, wraz ze wzrokiem słabnie pamięć i ochota do eksperymentów.

 

Poprzedni felieton