Tygodnik Podhalański, 15 maja 2014

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2014)

Maciej Pinkwart

Kochany Psujaczek

 

Mamy się do kogo modlić, więc się modlimy. Choć nadal najpopularniejsza jest u nas modlitwa I spraw, Panie Boże, żeby jeszcze Józkowi krowa zdechła, to niewykluczone, że już niedługo gazety będą publikować listy postulatów do najwyższej instancji. Czym to się zwykle kończy przed tronem niebieskim, najlepiej opisał Bolesław Prus w Faraonie: wzajemnie sprzeczne modlitwy zderzają się przed doleceniem do nieba i do uszu Boga dociera tylko niegrzeczny paciorek Psujaczka, który nie mając czasu i rozumu do wymyślania modlitwy, po prostu dziękuje Najwyższemu za miło spędzony dzień.

Ale to się działo dawno, daleko i u pogan. U nas niemożliwe: prominenci naszego życia religijnego nie przepuszczą żadnej okazji, żeby nie pomstować na obecną polską rzeczywistość i nie ma takich złych słów, których by na sytuację Polski i Polaków nie rzucano. Niektórzy z wybitniejszych retorów prawicy wręcz twierdzą, że wszystko to, co się teraz w Polsce dzieje, to sprawka szatana, który się tu rządzi jak na swoim.

No to jak to? Polska to naród wybrany, otoczony szczególnymi łaskami Najwyższych Potencji, ostatnia może w Europie ostoja i przedmurze – a tu czarni się wpychają, rogi pokazują i ogonami święconą wodę mącą?

To zapewne problem teologiczny i polityczny, więc nie mając do pierwszej sprawy kompetencji, a do drugiej, z przeproszeniem, nabożeństwa – chciałbym postawić hipotezę, że jeszcze gorzej by było, gdyby nasze modlitwy były literalnie wysłuchiwane, a życzenia spełniane. By uniknąć problemów z otoczenia egipskiego Psujaczka – ograniczmy się tylko to jednej rzeczy i do naszego terenu. Wyobraźmy sobie, że wszyscy mieszkańcy Podhala życzą sobie dostać w prezencie dobry samochód. Nie mówmy tu może o maybachu, ten model zostawiając wysokiej kadrze dyrekcyjnej. Niech to będzie na przykład dobrej klasy japończyk, niemiec albo francuz. Wg danych Urzędu Statystycznego w Krakowie w 2011 r. było na Podhalu przeszło 156 tysięcy mieszkańców. Odliczając dzieci i młodzież poniżej wieku uprawnionego doprowadzenia pojazdów, oraz tych, którym prawko zabrano za jazdę po pijaku daje to jakieś 120 tysięcy samochodów. Gdyby wszystkie musiały się zatrzymać przed mostem w Białym Dunajcu, to na przejazd ostatni czekałby za Toruniem…

Co roku słyszymy narzekania na to, że goście coraz szerszym łukiem omijają Zakopane, przez co miejscowa ludność podpupada finansowo i cierpi biedę, więc trzeba jej tych gości napędzić, najlepiej zamykając konkurencji możliwość działania, albo organizując igrzyska. No dobrze, może Ktoś Na Górze wstawi się gdzie trzeba, przewodniczący MKOl Thomas Bach da nam tę olimpiadę, a jeszcze może popsują się wszystkie busy do Białki. I wszyscy miłośnicy Kamila i Justyny przyjadą do Zakopanego. Co najmniej parę milionów. Wszyscy będą chcieli gdzieś mieszkać, parkować, wypić, zjeść i wręcz przeciwnie, może nawet obejrzeć zawody. I może się im u nas spodoba. I co my wtedy zrobimy?

Spokojna głowa. Nie przyjadą. Zawsze jest jeszcze Biały Dunajec.