Tygodnik Podhalański, 13 marca 2014

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2014)

Maciej Pinkwart

Wojna anachroniczna?

 

Mam nadzieję, że kiedy będziecie Państwo czytać ten felieton (jeśli w ogóle…), to obecna awantura ukraińsko-rosyjska (i ukraińsko-ukraińska) będzie już tylko ponurym wspomnieniem gorącej wiosny. Zapewne mają rację ci, którzy mówią, że teraz znaleźliśmy się najbliżej wojny od czasu, gdy w 1962 r. Nikita Chruszczow podjął próbę rozmieszczenia radzieckich rakiet na Kubie, co wywołało kilka gorących dni, kiedy stanęły naprzeciw siebie na Atlantyku okręty wyposażone w broń jądrową. Notabene, nie od rzeczy będzie przypomnieć, że tenże rosyjski przywódca (skądinąd Ukrainiec), słynny bardziej z faktu, że chcąc zwrócić na siebie uwagę walił butem w ławkę na sali Zgromadzenia Ogólnego ONZ, niż z tego, że to on obalił system stalinowski w Europie – w 1954 podarował Krym Rosyjskiej Ukraińskiej Republice Radzieckiej, bo przedtem Krym należał do Rosji, a jeszcze wcześniej – do kolegów Azji Tuhajbejowicza, który nastawał na cześć Baśki Wołodyjowskiej. Kiedyś ich wbijaliśmy na pal, teraz podobno ich kochamy, wraz z ich dawnymi panami – Turkami, bo geopolityka każe nam zapomnieć o Kamieńcu Podolskim i popierać wszystkich tych, którzy przeciwstawiają się Rosji. Niby od czasów Piłsudskiego próbujemy tak postępować, ale wychodzi nam raczej średnio.

Nie będę nawet próbował analizować obecnego konfliktu, bo po pierwsze jeszcze trwa, a historycy powinni oceniać wydarzenia długo po tym, jak się skończą, a po drugie – są na tych łamach, a nawet na tej stronie tak wybitni politolodzy, że na pewno uczynili to już dawno. Politologów jest teraz oczywiście znacznie więcej niż w epoce Stańczyka lekarzy, a w czasach Balcerowicza ekonomistów. Jeden z takich politologów prowincjonalnych podzielił się złotą myślą po przemówieniu prezydenta Putina sprzed kilku dni: Kiedy widzę tę kacapską mordę, bo wiem, że będzie kłamał i będzie wrogi dla Polski. Cóż, każdy stereotyp ma jakieś uzasadnienie, ale jak to stereotyp – słabo się sprawdza przy próbie analizy. A poza tym – kłamstwa osób nam wrogich są ciekawsze od prawdy.

Innym stereotypem jest opinia, że nigdy w dziejach ludzkości nie było tak długiego pokoju jak od czasów II wojny światowej. Pokoju? Spytajcie o znaczenie tego słowa mieszkańców Sudanu i byłej Jugosławii, partyzantów z Ameryki Południowej i Palestyńczyków, Pakistańczyków i obywateli Kambodży, Czeczenii, Abchazji, Tybetu i Górnego Karabachu, Afgańczyków i Irakijczyków… Daleko i bez broni jądrowej? W ubiegłym roku mało osób brało poważnie obciążonego genetycznym sadyzmem faceta z Korei Północnej, bo poważnie bierze go tylko Dennis Rodman. Ale bało się pół świata.

Nieraz myślimy, że w dobie Internetu, telewizji satelitarnej i broni jądrowej wojna jest przeżytkiem, że wszystko da się załatwić negocjacjami i pieniędzmi. Akurat! Zawsze znajdą się tacy, co będą chcieli mieć więcej Internetu, więcej telewizji i więcej broni, a przede wszystkim - żeby inni tego mieli mniej. Czy równowagę sił zapewnia maczuga czy rakieta – wojna nigdy nie jest przeżytkiem.