Tygodnik Podhalański, 22 sierpnia 2013

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2013)

Maciej Pinkwart

Taksówkarz

 

 

Kim chcą być mali chłopcy, zanim zaczną chcieć być premierami, ministrami i gwiazdami telewizji? Ochota na bycie strażakiem, kolejarzem, czy astronautą wyszła z mody już nawet w przedszkolu. Ja w młodości chciałem zostać podróżnikiem, przyrodnikiem, kucharzem, a potem barmanem  - i wszystkie te funkcje jakoś tak po trochu obsłużyłem. Wymarzona posada parkingowego wciąż jeszcze mnie omija… Ostatnio prasa przyniosła wiadomość, że pewien chłopiec chciał został taksówkarzem, i nawet w pewien sposób mu się to udało, choć nie był w tym zawodzie najlepszy. Tym chłopcem jest Jens Stoltenberg, od dwóch kadencji sprawujący funkcję premiera Norwegii, który wypożyczył taksówkę, firmowy ancug i ciemne okulary i przez jeden dzień woził pasażerów po ulicach Oslo, rozmawiając z nimi o polityce, bo chciał poznać poglądy prostych ludzi na sprawy kraju.

Nie ukrywam, że ten news wcale mnie nie rozbawił i nie skłonił do żarcików na temat tego, czy Donald Tusk na przykład okazałby się lepszym taksówkarzem niż premierem. Po pierwsze pomysł jest wtórny – znamy przecież opowieści o kalifie Harunie Ar-Raszydzie, który w przebraniu przechadzał się po uliczkach VIII-wiecznego Bagdadu słuchając, co o nim  mówią mieszkańcy. Po drugie prości ludzie, których poglądy interesowały premiera, pewnie nie jeżdżą taksówkami, tylko rowerami albo saabami. Po trzecie – taka piarowska zagrywka w kraju Andersa Brevika jest mocno ryzykowna – chyba, że za premierową taksówką jechała cała flotylla samochodów ochroniarzy. Wreszcie – i tu już przestaje być śmiesznie – wcale nieodległy jest czas, kiedy w stolicy sąsiedniej Szwecji premier Olof Palme wychodził z żoną z kina i ktoś – do dziś nie wiadomo kto – oddał do niego dwa śmiertelne strzały… No i na koniec: wątpliwie jest, by poglądy pasażerów taksówki mogły i nawet powinny kształtować program rządu Norwegii. Wątpię nawet, czy w taki sposób powinien układać program rządzenia miastem burmistrz Marek Fryźlewicz, który jest o wiele lepszym kierowcą niż Jens Stoltenberg. Bowiem program działania każdej władzy powinien być układany pod kątem planów rozwojowych całej społeczności, a nie jej losowo wybranych przedstawicieli.

Inna rzecz, że przypadkowe, a nie zaaranżowane spotkania z przedstawicielami społeczeństwa uczą – powinny uczyć – przedstawicieli władzy tego, jak z tymi ludźmi rozmawiać. Stoltenberg zapewne zyskał kilka punktów procentowych poparcia nie tym, że wsłuchiwał się w głosy pasażerskiego ludu (bez ich zgody nagrywając ich ukrytymi w taksówce kamerami, co w Polsce jest przestępstwem), tylko tym, że skromnie powiedział, iż z pewnością Norwegowie wolą, żeby był premierem, a nie taksówkarzem, bo szoferowanie mu gorzej wychodzi.

A to ważna wskazówka i dla polskiego elektoratu. Wiem, że dla wielu osób „murowany” (żeby nie powiedzieć – betonowy) kandydat na premiera z partii obecnie opozycyjnej jest nie do przyjęcia jako reaktywowany szef rządu. Ale wyobraźmy sobie go w roli taksówkarza!