Tygodnik Podhalański, 14 marca 2013

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2013)

Maciej Pinkwart

Wczesna wiosna

 

Demokracja jest jak wiosna: gdy przychodzi nagle po ostrej zimie, to odsłania nie bujną zieleń traw, tylko wyschnięte badyle, potłuczone flaszki i psie kupy. Trzeba to posprzątać, albo przynajmniej poczekać, aż śmieci ukryją się wśród kwiatów i liści. Gdy demokracja zaskakuje nieprzyzwyczajone społeczeństwo, to najpierw ma tendencję do przeistaczania się anarchię (hulaj dusza, Gierka nie ma), a potem chętnie sięga do sprawdzonych metod niedemokratycznych, w myśl komuniackiej zasady: nie ma wolności dla wrogów wolności. A MY ustalamy, co jest wolnością. Po drodze od przedwiośnia demokracji do pełnego rozkwitu jej owoców trzeba przemodelować sposób myślenia i opanować złość na tych, którzy sądzą, że demokracja to jest model rządzenia, który pozwala NAM rządzić… Prawda?

Nieprawda.

Demokracja to jest wolność dla wszystkich, mądrych i głupich, gadających z sensem lub bez sensu, nawet wyrażających poglądy skrajne – byleby ich działania nie stały w sprzeczności z istniejącym prawem. Prawo może się nam nie podobać – wtedy powinniśmy dążyć do jego zmiany, ale póki ona nie nastąpi, to powinniśmy go przestrzegać. Chyba, że owo prawo wprowadzono metodą bezprawną. Wtedy demokratycznie trzeba obalić jego twórców…

Te uwagi są związane z ostatnimi filipikami wygłaszanymi przeciw antygejowskim wypowiedziom Lecha Wałęsy. Dziwię się tym, którzy teraz na Wielkiego Elektryka wylewają kubły pomyj, podczas gdy on sam jest symbolem walki o to, by każdy miał prawo do swobody wyrażania poglądów. Nawet głupich i obraźliwych. Wałęsa przecież niczego złego nie czyni, nie wyrzuca biednego Biedronia poza mury Sejmu, tylko wypowiada swoją opinię. Głupią? Pewno tak, nie pierwszy raz zresztą. Ale nie jest to cios w demokrację, przeciwnie: przejaw demokracji. Gorsze jest to, że podobnie do niego myśli sporo Polaków, może nawet większość. Że Internet wypełnia fala agresywnych, rasistowskich i obskuranckich wypowiedzi, których intelektualna wartość ma jasność czarnoziemu. Że na uniwersytetach czy spotkaniach autorskich dochodzi do aktów przemocy fizycznej wszczynanych przez bojówki faszystowskie. Cóż: nauka tolerancji, która jest podstawą demokracji jest długotrwała i kosztowna.

Kilka dni temu na moim wieczorze autorskim w Krakowie pojawił się emerytowany docent UJ, który widać zniecierpliwiony oczekiwaniem na rozpoczęcie się spotkania wypatrzył siedzącego obok chłopaka z brodą i długimi włosami i zaczął go ni stąd ni z owąd wyzywać od Żydów. Po chwili na salę wszedł starszy dla odmiany pan, ale też z brodą. Docent rzucił w przestrzeń: Żydy, same Żydy i nie doczekawszy się reakcji opuścił salę. Przypomniałem sobie wtedy słynne zdanie księdza Janusza Pasierba, który zapytany o to, czy to prawda, że w Komitecie Obrony Robotników byli sami Żydzi – odpowiedział: Nie, sami Żydzi byli w Wieczerniku…

Choroba może dotknąć każdego. Ale leczyć musimy się wszyscy. Dlatego pewno do Ziemi Obiecanej nie mógł wejść nikt spośród tych, którzy opuścili Ziemię Niewoli. Zmiany zachodzą szybko, ale zmiana poglądów wymaga czasu.