Tygodnik Podhalański, 14 lutego 2013

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2013)

Maciej Pinkwart

Obiad w trupiarni

 

 

Nie od dziś wiadomo, że na Podhalu wszystko jest inaczej niż normalnie i właśnie to podoba się ludziom najbardziej. Dobrym przykładem jest nazwa obecnego miesiąca: słowo luty pochodzi od prasłowiańskiego lut’, co znaczy srogi, ostry, okrutny. Ale w gwarze góralskiej przysłówek luto oznacza przykro, tęskno, smutno. Piękne góralskie lutosierdzie to literackie miłosierdzie… Oba znaczenia, ogólnopolskie i góralskie, wykorzystuje tegoroczny luty – to straszący nas lutym mrozem, to prowokujący lutosierną odwilżą.

Podobną ambiwalencję, czyli zataczanie się od ściany do ściany, mają dyskusje nad drogą dojazdową do Zakopanego. To snuje się nam wizja czteropasmowej autostrady, łączącej depresję Żuław z najwyższą dziurą w Polsce, to znów marzy się nam polna droga, obsadzona topolami i kosówką, po której będą miały prawo poruszać się tylko fasiągi z turystami i toyota z byłym burmistrzem. Teraz rozważa się projekt, żeby nowy trakt poprowadzić od Klikuszowej na zachód, potem – zapewne przez torfowiska wysokie – w stronę Gubałówki, gdzie dzięki tunelowi, wywierconemu odważnie w pokładach fliszu karpackiego doprowadzałby kierowców do Zakopanego. Odnoga tunelu mogłaby połączyć Zakopane z Furmanową, gdzie za odwiedzanie słynnego barana Maćka byłyby pobierane specjalne opłaty. Prasa pisze, że w organizm miejski Zakopanego nowo wybudowana arteria wprowadzałaby przyjezdnych w okolicach Ronda Solidarności, co gwarantuje, że korek sięgałby od Nowego Cmentarza po Rabkę. Pozwoliłoby to kierowcom docenić walory regionu. Stara droga zaś, obudowana karczmami góralskimi, stałaby się niebawem centralną ulicą aglomeracji zakopiańsko-poronińsko-białodunajecko-bańsko-szaflarsko-nowotarskiej, nastawionej na handel, gastronomię i bankowość. Tak zatem uroki Podhala zeszłyby pod ziemię, a na ziemi pozostałoby to, co dla Zakotargu najważniejsze: pełne brzuchy i pełne kieszenie.

Góralskie karczmy w całym kraju wypierają inne oferty gastronomiczno-architektoniczne. Najwięcej ich jest wszelako na Pomorzu i wzdłuż drogi S-1. Ich wspólną cechą jest drewniana struktura ścian, plastikowe gonty, muzyka góralo-disco i wystrój wnętrza, przypominający skrzyżowanie leśniczówki z muzeum historii naturalnej. W karczmach tych, pod trupami zwierząt stale lub okresowo chronionych, goście z apetytem zajadają regionalne dania: pierogi ruskie, golonkę po bawarsku, żurek z jajkiem oraz placek zbójnicki, placek góralski, placek juhaski i placek bacowski oraz bigos na rzadko, nazywany kwaśnicą.

Gdyby ktoś jednak dojechał do Zakopanego, to z pewnością mógłby zaparkować na jednym z licznych parkingów podziemnych, jakie już niebawem tu powstaną. Mówi się bowiem, że po wykopaniu na parkingu w angielskim Leicester kości znanego zoofila króla Ryszarda III (Królestwo za konia!) polski IPN będzie patronował przeszukiwaniu zakopiańskich parkingów, gdzie być może znajdzie się prochy prekursora Ruchu Palikota, króla Bolesława Śmiałego, o którym mówi się, że ze swoim wojskiem śpi w Giewoncie. Parking przed hotelem Giewont będzie rozkopany pierwszy. Bolesławem zajmie się minister Gowin.