Tygodnik Podhalański, 3 stycznia 2013

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2012)

Maciej Pinkwart

Nowy Rok na czterech łapach

 

 

Po świętach zostało tylko miłe wspomnienie, osypujące się szpilki z choinki i łuska z karpia w pustym portfelu. Przyszedł Nowy Roczek i już po kilku dniach się zestarzał, odziedziczywszy po tatusiu wszystkie stare problemy i mając w bagażu jeszcze mnóstwo własnych. Ale już mamy powody do radości: dzień jest coraz dłuższy, co po raz kolejny stwarza nadzieję. Mamiła nas święta Łucja, że dnia nam dorzuci - nie dorzuciła... Po zimowej równonocy dzień borykał się ze swoją ciemną siostrą - bezskutecznie. Wreszcie na Nowy Rok miało przybyć dnia na barani skok, ale barany okulały i dalej trzeba było wstawać po nocy.  No i teraz już, już - nareszcie coś widać więcej.

Życzymy sobie co roku, by ten który z nadzieją rozpoczynamy przy huku petard i z szampańskimi toastami, nie był gorszy od poprzedniego. To jakby program minimum. Ale przecież chciałoby się czegoś więcej: nie tylko, żeby był lepszy, nie tylko żeby dał nam nadzieję, ale żeby przyniósł rozwiązanie wielu spraw, z którymi nie poradził sobie poprzednik i tych, które przyniosą najbliższe czasy. Żeby kamienną głupotę i zapiekłą nienawiść zastąpiły ciepła mądrość i tolerancyjna życzliwość, żeby agresywne chamstwo znikło z publicznych i prywatnych przestrzeni, by prywata osobista i polityczna straciła społeczną akceptację, a tym samym rację bytu. Żeby frazesy i fasadowa dobroczynność mogły zmienić się w mało efektowny, ale skuteczny talerz gorącej zupy dla wszystkich potrzebujących. Żeby sumę „moich” mogło zastąpić „nasze”, a patriotyzm marszów, transparentów i wrzasków nienawiści zastąpił patriotyzm pracy, radości i zabawy. Tylko, że tego nam nie da Nowy Rok. To tylko data w kalendarzu. To możemy sprawić tylko my sami. Dać – i wziąć.

No to do teraz było poważnie i sentymentalnie, a teraz będzie krotochwilnie. Otóż życzę sobie i Państwu, żeby w 2013 roku został zamknięty temat zakopianki. To wcale nie jest żart! Jasne, że nie jestem na tyle naiwny, żeby sądzić, iż sławetna droga, bliska sercu każdego Polaka, zostanie w tym roku – czy kiedykolwiek – wybudowana w odpowiednim standardzie, bynajmniej! Dotychczasowe działania protestantów z Szaflar, Białego Dunajca, Poronina i Zakopanego raczej w nowym roku się nie zmienią: będą trwały protesty przeciwko zakopiance zarówno ze strony tych, przez których posesje miałaby ona przebiegać, więc straciliby klientów, jak i tych przez których posesje ma nie przebiegać, więc nie dostaliby odszkodowania. Więc droga zostanie całkowicie zakorkowana, bo liczba podążających pod Tatry samochodów się na pewno nie zmniejszy. Na skutek tego miłego faktu Szaflary, Poronin i td. stracą dochodowych klientów, a prawdziwi turyści dojadą pociągiem. Wtedy zakopianka się odkorkuje i zaczniemy zabawę od początku.

Chyba, że Nowy Targ, Białka i Bukowina, z Murzasichlem i TPN-em na dodatek, stworzą zdroworozsądkowe konsorcjum, które wybuduje alternatywną drogę pod Tatry przez swoje posiadłości, pokazując środkowy palec kłótliwym zawistnikom z innych wsi. A Zakopane, jak zwykle, i tak spadnie na cztery łapy…