Tygodnik Podhalański, 6 października 2011

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2011)

Maciej Pinkwart

Tryptyk jesienny

 

Zastanawiam się, dlaczego PiS stało się w ostatnim czasie rzecznikiem polskich kiboli, którzy są dla tej partii symbolem walki o wolność. Nie przypuszczam, że partia Jarosława Kaczyńskiego występuje w obronie wolności do kopania kamerzystek w pierś, atakowania przeciwników maczetami, rzucania żelaznych barierek w policjantów czy wrzeszczenia na całe gardło wulgarnych, albo rasistowskich haseł. Myślę, że PiS hołubi kiboli za zawołanie „Donald matole, twój rząd obalą kibole”. Radość z bezkarnego nazywania matołem legalnego premiera polskiego rządu musi tłumić ślady refleksji na temat tego, że chamstwo jest niepodzielne, a agresja dziś wymierzona w obecną władzę, jutro obróci się przeciw kolejnym rządzącym. Czy PiS będzie bronił wolności każdego słowa? Nawet wówczas, gdy po ewentualnej zmianie władzy kibole będą wrzeszczeć w telewizji „Jarek kretynie, trybunał cię nie ominie”? Aha, no tak – wówczas telewizja tego nie pokaże, bo w imię wolności do ochrony prezesa zostanie to zabronione.

 

*

Jesień przepiękna jak na razie, choć śnieg ma spaść w połowie października. Byłoby zupełnie ślicznie, gdyby nie wybory. Drzewa tracą powoli zieleń, zaczynają dominować kolory żółte i czerwone, co może być jakimś niedozwolonym znakiem dla wyborców i może zostać oprotestowane w sądzie w trybie wyborczym. Remont drogi dojazdowej do Zakopanego (zdaje się, że czasem remontują?) ułatwia podziwianie jesieni, przeszkadzają plakaty z twarzami kandydatów. Ale nikt chyba już na nie nie zwraca uwagi, bo są to te same twarze, które znamy z wielu poprzednich kampanii. Ci, którzy niedawno deklarowali, że będą świetnymi działaczami samorządowymi, teraz zapewniają nas o swojej przydatności do Sejmu, niebawem pewno będzie odwrotnie i ten gabinet figur wioskowych nie robi już na nikim wrażenia.

*

Bardzo mi się podoba obecna twarz Jarosława Kaczyńskiego. Gdyby można było mieć nadzieję, że te panie, które teraz stanowią jego obstawę, pozostaną w jego kręgu na dłużej, niż wymaga tego aktualna maska prezesa – byłaby to znakomita zmiana w polskiej polityce. W manifestowaniu parytetu PIS poszedł znacznie dalej niż stowarzyszenie „Lambda”. Obecne wypowiedzi pana prezesa sprawiają wrażenie, że przemawia do nas przedwcześnie rozwiedziony ojciec narodu, a gdy przemówienie jest wygłaszane w przedszkolu – to nawet dziadek narodu. Pójście dalej w tym kierunku może doprowadzić nas do konkluzji zgoła gombrowiczowskich, o różnicach między ojczyzną a matczyzną, a w tym przypadku także wujczyzną i dziadczyzną. Bycie dziadkiem jednak nie czyni jeszcze z nikogo Piłsudskiego. Inna rzecz, że usytuowanie wszystkich prezesów partyjnych w sferze historycznej, a nie bieżącej zapewne sprawiłoby nam ulgę. Tak czy inaczej, obstawa pięknych kobiet nadaje Jarosławowi Kaczyńskiemu nowego blasku. Ale też nie trzeba z tym przesadzać. Kiedy Muammar Kadafi w swoim czasie zaczął zatrudniać wyłącznie damską obstawę, zyskał sporą sympatię heteroseksualnego świata, a dziś nawet nie wiemy gdzie się znajduje.