Tygodnik Podhalański, 29 września 2011

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2011)

Maciej Pinkwart

Żal za bezpowrotnie utraconą ostrewką

 

W czasach słusznie minionych wszystko było prostsze, z wyjątkiem dróg prowadzących do niesłusznych celów. Lipiec deszczowy, sierpień upalny, wrzesień ciepły i kolorowy. No to co, że teraz jest tak samo? Ale na polach nie ma ostrewek, sianko w ogóle się nie suszy i nie pachnie, tylko kombajny zwijają je w zmutowane pędraki, które potem leżą jak kamienne kręgi na łąkach, ani trochę nie przypominając o minionym lecie.

W ogóle nic nie przypomina niczego, co lubiliśmy w młodości. Kiedyś rozrywka była wesoła, a kłopoty smutne. Dziś w dziale „Rozrywka” największego portalu internetowego czytam: Andrzej Wajda trafił do krakowskiego szpitala. No, rozrywka jak się patrzy. Kiedyś chodzenie do wróżki było domeną pomocy domowych i zawiedzionych w miłości mężatek. Ale podobno w czasach IV RP z usług wróżki korzystało CBA. Nie chce mi się w to wierzyć: rządzący Agencją i jej patroni wypowiadają się zawsze z taką pewnością, że to u nich wróżki mogłyby stanąć w kolejce.

W mediach pojawiła się ostatnio dramatyczna informacja, że słynny jasnowidz wieszczy, iż w listopadzie Polska przeżyje gwałtowne załamanie. No, to oczywiste. Jeśli 9 października wybory wygra Prawo i Sprawiedliwość, a zawsze prawdomówny prezes Kaczyński zacznie realizować swoje obietnice wyborcze, znajdując pieniądze w Wytwórni Papierów Wartościowych, sięgając do głębokich kieszeni i dając Polakom więcej – załamanie polskiej gospodarki jest pewne już w listopadzie, w którym to miesiącu kiedyś obchodzono rocznicę Rewolucji Październikowej, deklarującej również sięganie do cudzych kieszeni. Jeśli zaś PiS nie wygra tych wyborów, wówczas fala protestów wyleje się na ulice z kościołów, klubów niektórych gazet, rozgłośni radiowych (zwłaszcza jednej), stadionów piłkarskich i Smoleńskiego Przedmieścia, a Prawdziwi Polacy maszerować będą z pochodniami w każdą niedzielę, dla upamiętnienia kłamstwa wyborczego.

Czyli, jak mówi znane przysłowie pszczół – jakbyś się nie obrócił, zawsze odwłok z tyłu.

W razie wygranej PIS moglibyśmy mieć nadzieję na to, że Aniołki Prezesa zapewnią jakieś bunga-bunga, ale ta najładniejsza stanowczo zapowiedziała, że one nie są po to, żeby wyborców uwodzić. Szkoda, już się zastanawiałem... Choć z drugiej strony, lepiej nie ryzykować, bo po wyborach zamiast Aniołków z urny wyskoczą Beata Kempa, Anna Sobecka, agent Tomek i kot Alik.

Największą nadzieję na weselsze jutro daje Ruch Poparcia Palikota, bo zawsze można by liczyć na to, że smutki utopi się w małpkach, a rozrywki dostarczą choć sztuczne akcesoria. Ciekawostką jest też Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwina-Mikke, którego Komisja Wyborcza nie zarejestrowała, bo nie zdążyła policzyć podpisów poparcia, gdyż już dzwonili na nieszpór i musieli zamykać stragan. Korwin złożył protest przedwyborczy, który mają rozpatrzyć po wyborach. Sąd Najwyższy może przyznać mu rację i unieważnić głosowanie, co zagwarantuje nam kolejną rozrywkę na nasz koszt.  W czasach, gdy na polach były jeszcze ostrewki, mieliśmy nadzieję, że kiedyś w wyborach będziemy wybierać najlepszych z dobrych. Ostrewki, wraz z tymi nadziejami, znikły bezpowrotnie.