Tygodnik Podhalański, 23 grudnia 2010

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2010)

Maciej Pinkwart

Ludzkim głosem

 

Dedykowane sąsiadce z lewej

 

No i mamy wreszcie święta, Dzieciątko się narodziło, karp nie żyje, dziadek zażył podwójny raphacholin i wyżarł z lodówki połowę zimnych pierogów, lampeczki choinkowe, chowane po ubiegłorocznych świętach w jak najlepszym stanie, w przeddzień wigilii oczywiście się nie świecą i ojciec sprawdza każdą żaróweczkę, pod nosem powtarzając słowa ze współczesnej pastorałki, dywany wytrzepane, pod dywanem Stasiu znalazł pięć złotych i kilka pozamiatanych tam spraw, w tym zaskórniak cioci Jadzi, owinięty w „Trybunę Ludu” z 1975 roku, na szczęście termin wymiany przedominacyjnych Waryńskich mija dopiero w przyszłym tygodniu.

Jutro babcia po zmywaniu westchnie, że święta, święta i po świętach, ale to nieprawda, bo jeszcze nie zdążymy powyrzucać papierów po prezentach bożonarodzeniowych, jak już nadejdą święta noworoczne, a jeszcze nas głowa nie przestanie boleć po Sylwestrze – jak już będziemy świętować Trzejkrólowo, no to siup za Kacperka, no to łup za Melchiorka, no i żeby Baltazarek nie był smutny, to go w dziób. Na tym głupim Zachodzie to mówią, że do Stajenki przybyli Trzej Mędrcy, ale do nas nie docierają takie wykształciuchy, król to król, nie musi umieć czytać i pisać, byleby nam dawał to, czego chcemy. Jak nie król to prezydent, albo choćby i poseł czy senator. Nie, senatora lepiej w święta nie zapraszać, bo ludzkim głosem się nie umie odezwać, żeby nie przeklinać. No to niechby nasz poseł załatwił jeszcze z parę dni wolnych od pracy, w końcu okazji jest co niemiara, już nie mówię o Święcie Kobiet, Czterdziestu Męczenników, Dzień Dziecka, Matki, Babci, Dziadka – dziadek, odejdź od lodówki!, ale przecież jest Święto Lasu, Święto Moża (da się zrobić? Jak się da, to może się da…), nie mówiąc już o Święcie Oscypka, Dniu bez Papierosa, Miesiącu bez Pensji czy Święcie Odlewnika. I to nieprawda, że jak będziemy tak bez końca świętować, to zegar Balcerowicza obliczający dług publiczny wpadnie w poślizg i nie będzie kto miał zarabiać na emeryturę dla 35-letniego Agenta Tomka. Bo im mniej pracujemy, tym mniej psujemy surowca, środowiska i narzędzi. A poza tym wiadomo, jak to jest z tymi ptakami – nie sieją nie orzą, a zbierają. I w dodatku odlatują na zimę do ciepłych krajów, nie tak jak my, którzy musimy iść zaraz odśnieżać podjazd, żeby wyprowadzić furę z garażu, bo czas pielgrzymować do stajenki, niebieskie ptaszki to sobie polecą górą.

Kocie, zostaw tego ptaszka! Jest Wigilia, pogadaj sobie z nim ludzkim głosem…