Tygodnik Podhalański, 22 lipca 2010

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2010)

Maciej Pinkwart

Szarik do gulaszu!

 

Podróżowanie na trasie z Nowego Targu do Zakopanego ostatnio przeważnie z prędkością 20 km/h (po Zakopanem – 3 km/h) skłania do refleksji, zgodnie zresztą ze starą góralską anegdotą: Co robicie, gazdo, kiedy macie czas? Ano, siedzem i myślem. A kiedy nie macie czasu? A, to ino siedzem. No więc siedzem i myślem, że dom w Białym Dunajcu, w którym ongi pomieszkiwał Lenin, a teraz jest pensjonat „Leninówka” – może już niedługo spodziewać się wniosku o likwidację, postawionego przez prokuratorów Instytutu Pamięci Narodowej. Zarzutem, jaki się mu postawi będzie to, że jest związany ze zbrodniczym reżimem, którego z pewnością nigdy by nie było, gdyby nie gaździna Teresa Skupień. Podobnie zresztą IPN, jako ukochane dziecko koalicji PO i PIS, z troską pochyla się nad innymi filarami PRL, który to kraj jak wiadomo nigdy nie istniał, a jeśli nawet przejściowo był uznawany przez wszystkich członków ONZ (kiedyś i oni mogą się spodziewać wizyty smutnych panów!) – to istnieć nie miał prawa. Winę za ten pożałowania godny stan rzeczy ponosi przede wszystkim agent NKWD działający w hitlerowskiej Abwehrze pod pseudonimem Hans Kloss oraz załoga czołgu „Rudy”, a szczególnie jej pies, TW „Szarik”. Gdyby bowiem nie oni, Niemcy nie przegraliby wojny z naszymi największymi wrogami i nie powstałoby największe nieszczęście naszych czasów, ten potworny bękart układu jałtańskiego, tzw. Polska Ludowa.

Szarżę ułańską przeciwko agentom, którzy zagościli jak na razie trwale w świadomości społecznej, podjęli ostatnio pracownicy IPN wespół z zespołem redakcyjnym „Gościa Niedzielnego”. Rozprawie z mitami rzekomych bohaterów towarzyszy prezentacja konferencji prasowych Jerzego Urbana – rzecznika zbrodniczego rządu z czasów stanu wojennego. Jak się wydaje – działanie to jest ze wszech miar słuszne, choć być może odrobinę spóźnione i mało radykalne. Urban cieszy się obrzydliwie dobrym zdrowiem i samopoczuciem, a także wielką kasą, co się mu zabierze w ramach dekomunizacji (po wyborach ustawę taką uchwalą wspólnie PO, PIS i – ze strachu – SLD, czyli wszystkie partie w przyszłym parlamencie). W sprawie Hansa Klossa i jego rodziny w Wehrmachcie opublikowana zostanie książka wykorzystująca zasoby Instytutu i zeznania Hermanna Brunnera. Czterem pancernym trzeba przeciwstawić nowy serial (roboczy tytuł: Przygody czterech przeciwpancernych i kota Alika).

Pewną trudność może sprawić pokonanie kultu psa Szarika, który wydaje się przodkiem słynnego Irasiada, a wgłębianie się w genealogie tych owczarków alzackich może nas zaprowadzić za daleko. Rozważany jest zatem projekt wysłania Szarika na długie tournée do Chin i Korei, zorganizowane pod kątem zwiedzania restauracji, których stali bywalcy już się oblizują na myśl o spotkaniu z dobrze odkarmionym przyjacielem Janka Kosa.

Kolejnym problemem, którym zajmie się w przyszłości nasza najdzielniejsza placówka frontu ideologicznego, będzie likwidacja barów i restauracji, w których prawdziwym Polakom podawane są ruskie.