Tygodnik Podhalański, 11 marca 2010

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2010)

Maciej Pinkwart

Chopin historyczny

 

 

Ktoś napisał, że Chopin był jednym z czterech geniuszy muzycznych, obok Bacha, Beethovena i Mozarta. Ciekawe, przy pomocy jakiego instrumentu mierzy się genialność. Szkoda, że słabowity Fryderyk, którego zmęczone płuca wypoczywały tylko w ramionach uczennic, nie uczestniczył w zawodach o bicie rekordu Guinessa w długości gry na fortepianie, choć i tak nie miałby szans z panem Romualdem, który w gdańskim markecie grał ponad sto godzin bez przerwy. Chopin zresztą nigdy nie imponował długością, raczej maestrią: Walc Des-dur op. 64 nr 1 znany jest u nas jako „Walc minutowy”, ale żeby zagrać go w minutę, trzeba naprawdę się bardzo starać. Walc ten, dedykowany Delfinie Potockiej, rzeczywiście opatrzony tempem molto vivace, czyli bardzo szybko, nazywany był valse minutie, walczyk-drobnostka, a wśród przyjaciół kompozytora – walc małego pieska, bo inspiracją do jego powstania była podobno obserwacja pieska pani George Sand, kręcącego się w kółko podczas próby złapania własnego ogona…

Z okazji 200-lecia urodzin muzyka Chopina pojawiła się w telewizji misyjnej w porze najlepszej oglądalności, zaraz po pośle Wassermannie, w godzinach dotąd zarezerwowanych dla Małysza, „Plebanii” i programów Anity Gargas. W przerwie wystąpił Krzysztof Penderecki, który powiedział, że w Chinach gra na fortepianie 40 milionów ludzi, czyli więcej niż w Polsce jest mieszkańców. Ja sadzę, że oni wszyscy grają Chopina. Można mieć tylko nadzieję, że nie wszyscy przyjadą w październiku do Warszawy, żeby wziąć udział w konkursie chopinowskim…

W Warszawie otwarto muzeum Chopina, ponoć najnowocześniejsze na świecie. Zanim je zamknięto z powrotem na miesiąc, były tam dzieci z warszawskich szkół i pan prezydent Kaczyński. Dzieci poinformowały telewidzów, że jest super, a pan prezydent stwierdził, że po muzeum powstania warszawskiego, muzeum Chopina jest drugą placówką, dzięki której można będzie realizować politykę historyczną.

Powiało grozą i mukowiscydozą. Z drugiej strony jak pan prezydent coś mówi, to znaczy, że przedtem wszystko dobrze sprawdził. Możemy odetchnąć z ulgą, że w IPN Frycek nie ma teczki, CBA nie stwierdziła prób przekupywania Chopina przez Liszta, zaś stosunki Chopina z Konstancją Gładkowską, Delfiną Potocką, panią Sand, jej córką Solange czy Jane Stirling były ważniejsze od relacji z Wojciechem Grzymałą czy Tytusem Woyciechowskim. Do wyjaśnienia pozostaje jeszcze kwestia, dlaczego walc minutowy wziął się z obserwacji psa, a nie kota, ale tym polityka historyczna zajmie się po 1 kwietnia.