Tygodnik Podhalański, 12 listopada 2009

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2009)

Tutaj wersja dźwiękowa

Maciej Pinkwart

Zmiana czasu

 

 

Po zmianie czasu i opon z letnich na zimowe, po Zaduszkach i pierwszych śniegach – jeszcze tylko Święto Niepodległości i wnet wkroczymy w zimę i okres przedświątecznych zakupów. W tym roku w oficjalnym programie obchodów 11 listopada zabrakło tradycyjnego punktu – złożenia kwiatów pod zakopiańskim Drzewem Wolności. Może dlatego, że do wolności nikt już u nas nie ma serca, a niektórym to ona nawet bokiem wychodzi i radzi by ją cokolwieczek ukrócić? A może dlatego, że Drzewo Wolności to lipa?

Zakopane wchodzi w krótki okres snu przedzimowego – jedyny w ciągu roku, kiedy odcinek z Nowego Targu do Krupówek można samochodem pokonać w pół godziny. W dawnej prasie był to czas podsumowań, chwalenia się przez władze osiągnięciami i przekuwania porażek w plany na przyszłość. Współcześnie rzadko kiedy zastanawiamy się nad tym, co będzie się działo w przyszłym roku, w następnej kadencji, w czasie, gdy nas już nie będzie. Ostatni - mocno nieudany – kompleksowy plan rozwoju Zakopanego wymyśliły władze komunistyczne w 1972 r.: w słynnej uchwale Rady Ministrów nr 306/72 w sprawie rozwoju Zakopanego przewidziano, że głównymi funkcjami miasta będą sport, wypoczynek i kultura. Uchwała nie została nigdy zrealizowana z braku środków, a jedynym jej skutkiem było usunięcie z Zakopanego sanatoriów przeciwgruźliczych (potem wracały kuchennymi drzwiami…) i zepchnięcie kultury na margines zainteresowań władz i większości mieszkańców.

A to jest największy błąd w myśleniu o Zakopanem ostatnich lat. W dziedzinie sportu i wypoczynku zawsze znajdą się miejsca, gdzie będzie na to więcej niż u nas pieniędzy, gdzie zbuduje się lepsze i lepiej dostępne wyciągi, hotele, baseny – i przykład Słowacji jest tu wielce wymowny. Ale nigdzie indziej nie znajdzie się tylu kotwic kulturowych – Słowacy nie będą się chwalić Szymanowskim, Karłowiczem, Modrzejewską, Sienkiewiczem czy Makuszyńskim, nie utworzą muzeum Witkacego, nie pokażą światu Hasiora, Brzozowskiego czy Burzca, nie zaproszą na wernisaż Podleśnego, Popielaka czy Jędrysiaka, nie zachwycą świata Teatrem Witkacego, nie zaproszą na koncert Tatrzańskiej Orkiestry Klimatycznej. Tylko na Podhalu można przyciągnąć gości do podziwiania doskonale grających kapel i solistów, ciekawej architektury, zdobnictwa i malarstwa, oraz mającego wciąż ogromny wpływ na profesjonalną kulturę folkloru góralskiego.

Korzystajmy z tego na większą skalę! Goście przyjadą do nas, jeśli po nartach w Tatrzańskiej Łomnicy (czy Białce), basenach w Popradzie (czy Bukowinie) i obiedzie w Smokowcu (czy w Nowym Targu) będą mogli wybrać się na koncert do Atmy, albo nowo zbudowanej sali widowiskowej, podziwiać aktorów w teatrze Witkacego, obejrzeć prace miejscowych artystów w Miejskiej Galerii Sztuki, czy zachwycić się folklorem w Centrum Sztuki Regionalnej. Ambicje, by pod Giewontem odtworzyć stołeczność kultury polskiej naprawdę nie są zbyt wygórowane.