Tygodnik Podhalański, 2 lipca 2009

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2009)

Maciej Pinkwart

Drzwi do małpiego gaju

 

 

Będąc samemu poniekąd obiektem muzealnym, z radością witam kolejną filię Muzeum Tatrzańskiego, która w „Sobczakówce” przy ulicy Kościeliskiej pokazywać będzie te góralskie cuda, które doprowadziły do stworzenia stojącej przy tejże Kościeliskiej willi „Koliba” i innych obiektów witkiewiczowskiego stylu zakopiańskiego. Z cudami jednak trzeba ostrożnie, bo jak niedawno mawiał Pan Prezydent Pałacu Przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie – cudów nie ma, wszystko ściema… Jednakże im więcej obiektów uda się wydrzeć dwóm złym mocom – niszczącemu czasowi i destrukcyjnemu biznesowi – tym dla Zakopanego lepiej.

Jak kruche są potęgi i osiągnięcia finansowe, pokazują kariery zakopiańskich i poronińskich milionerów, którzy wraz ze swoimi, z przeproszeniem, interesami podlegają stopniowej minimalizacji. Wystarczy więc zapewne trochę poczekać, a wrócimy do błogich czasów witkiewiczowskich, kiedy to największymi ówczesnymi biznesmenami byli Andrzej Chramiec i Władysław Zamoyski. Fortuny obydwu pożarł czas, ale została po nich dobra lub choćby trwała pamięć, bo to jest jedna rzecz, o którą warto zabiegać, a której nie kupi się za żadne pieniądze.

Wyścig między dyrektorką Muzeum Tatrzańskiego, a zakopiańskimi deweloperami trwa zatem, i nie muszę ukrywać, że całym sercem (no, przyznaję, że w moim przypadku nie jest to zbyt wiele…) kibicuję Teresie Jabłońskiej. I gorąco popieram podnoszoną – także i na tych łamach – propozycję zorganizowania w miasteczku pod Tatrami porządnego muzeum taternictwa, turystyki, narciarstwa i ratownictwa, z osobnym pokojem, w którym upamiętnimy postać Mieczysława Karłowicza: wielkiego twórcy, a zarazem wybitnego człowieka gór. Miejscem do tego najdogodniejszym byłby Dworzec Tatrzański przy Krupówkach, stanowiący obecnie własność PTTK. Ale własność szczęścia nie daje, a dobra sława tak: jak ważny dla Polski byłby wspaniałomyślny gest przekazania tego budynku miastu i Muzeum Tatrzańskiemu, gdyż jego wartość historyczna jest znacznie większa niż dochody z czynszów, jakie ma z niego PTTK, które i tak będą kroplą w morzu potrzeb, wynikłych z niezbędnego już niebawem remontu konserwatorskiego. Dom bowiem pochodzi z 1903 roku, a jego tradycje z 1882.

I niech symbolem naszego stosunku do przeszłości zakopiańskich „polskich Aten i Polskiego Piemontu” (ta metafora sprzed I wojny światowej brzmi dziś jak gorzka ironia) będą nowe uratowane dla przyszłości ślady dawnej świetności, a nie rudera przy początku ulicy Jagiellońskiej, którą ku wątpliwej chwale władz miasta pokazują sobie turyści, wędrujący od dworca w stronę Aquaparku. Choć, oczywiście, można już niebawem całe Zakopane przekształcić w to, co Henryk Sienkiewicz w odniesieniu do jednej z jego części nazywał Afaparkiem -  małpim gajem…