Maciej Pinkwart

Odgrzewane kotlety

 Inne felietony na www.z-ne.pl

 

Opowiadanie dowcipów, z których śmialiśmy się ponad pół roku temu, wydaje się w nie najlepszym guście, a z uchwały radnych zakopiańskich, która zabrania sprzedawania alkoholu w odległości mniejszej niż 100 metrów od kościołów, placówek oświatowych i dworców pod koniec ubiegłego roku nabijali się chyba wszyscy felietoniści. Sprawa ucichła i można było sądzić, że wojewoda w trybie nadzoru prawnego skierował ją tam, gdzie jej miejsce, czyli do kosza – ale bynajmniej tak się nie stało. Podobno już niebawem koncesję na szynkowanie piwa (bo to o nie jest największa awantura) stracić ma większość punktów w centrum Zakopanego.

W ogólności jest to pomysł dobry i fakt, że jego promotorami są radny, pracujący jako kościelny i szef zakładu, znanego jako Radio „Alex”, którego niechęć do alkoholu jest znana w Zakopanem powszechnie i od lat – niczego tu nie zmienia. Ponieważ w Zakopanem trudno jest znaleźć wiele miejsc, oddalonych dalej niż 100 metrów od kościoła, szkoły czy dworca – najlepiej uchwałę radziecką udoskonalić i po prostu zakazać sprzedawania alkoholu w ogóle. Bowiem luka w prawie lokalnym jest istotna: zakładając, że nie służy ona tylko celom propagandowym i rzeczywiście ma przeciwdziałać alkoholowej demoralizacji  - to co zrobi straż miejska, widząc że konsument wypija siódme piwo w szałasie położonym 110 metrów od chronionego obiektu, a sika pod krzakiem poniżej setki? Czy ktoś, kto sobie golnie w zaciszu domowym, a potem będzie urągał Bogu i bliźnim pod kościołem – jest w porządku, jeśli chodzi o uchwałę prohibicyjną? A jeśli ktoś nie napije się piwa w restauracji dworcowej, a urżnie się w środku pociągu i zapaskudzi wagon – to jest zgodnie z intencjami uchwałodawcy? Czy dorożkarz ubzdryngolony wraz z koniem w Kościelisku, będzie mógł przeklinać czekając na gości pod Technikum Budowlanym?

Oczywiście – powie ktoś – w każdym z opisanych tu przypadków także złamane zostanie prawo i tacy delikwenci powinni zostać ukarani. I odpowiednie przepisy na to są obecne w prawie już od dawna. No to po jakie licho nam ta uchwała o zakazie sprzedaży alkoholu poniżej setki?

Bo zdaje się tak naprawdę nie chodzi o to, byśmy przeciwdziałali skutkom nieumiarkowania w piciu, tylko żeby się wykazać przed Władzą Zwierzchnią i wejść do annałów jako miasto-kuriozum. Ale od samego mieszania herbata nie stanie się słodsza…

Projektów na prohibicję w Zakopanem było już wiele, i śmiano się z nich już blisko sto lat temu. Uważam jednak, że trzeba próbować dalej. Nie od dziś opinia o Zakopanem jako mieście zdecydowanie innym od reszty świata napędza nam wielu gości. W końcu, do ZOO częściej chodzi się po to, żeby oglądać egzotyczną żyrafę niż swojskiego barana.

 

Nowy Targ, 13 lipca 2009