Maciej Pinkwart

Zdziczenie

 

 Tutaj skan artykułu

 

Natura ma swoje prawa i bezwzględnie je egzekwuje. Trzeba o tym pamiętać, próbując ją okiełznać, wierząc głęboko w to, że człowiek jest panem wszelkiego stworzenia. Niestety, cokolwiek nam nie powiedzą ex ambona – człowiek jest tylko częścią przyrody i niekiedy – elementem łańcucha pokarmowego. Ponieważ coraz trudniej zapanować nad innym człowiekiem, a zwierzęta domowe chronione są ustawą i obyczajem – niekiedy sprowadzamy sobie coś dzikiego, żeby nad nim zapanować. Spacer z psem jest miły, ale konwencjonalny; wpadnięcie do znajomych z panterą na smyczy robi niewątpliwie większe wrażenie… Pantera jednak ma znacznie większe niż pies poczucie niezależności i znacznie więcej siły, stąd rzadziej przychodzi kiedy na nią gwizdać i raczej sama się zatroszczy o swój obiad niż będzie przymilnie patrzeć na paczkę pedigree. Pantery, podobnie jak tygrysy, pumy, kobry,  tarantule i warany sprowadzamy nielegalnie z bliższego czy dalszego Wschodu, co pewnie per saldo jest lepsze niż przemycanie kałachów i wstępnie przetworzonego uranu. Tajemnicze pojawienie się pantery/pumy/lwicy w Jeziorzanach i jej aklimatyzacja w podkrakowskich lasach pewno skończy się szwankiem na zdrowiu lub wolności zwierzęcia, bo przecież dziki zwierz jest poza kontrolą, a zatem niebezpieczny. Za sam fakt, iż jest wolny można go bez sądu dożywotnio pozbawić wolności. Zdziczały człowiek zaś może egzystować dowolnie długo i nawet złapany na gorącym uczynku ma szanse się bronić przed sądem, zwierzę nawet oswojone nie ma żadnych praw, nie ma adwokata z urzędu, a nawet rzecznika prasowego. Umiarkowane zdziczenie może nawet człowieka zaprowadzić do parlamentu i odnieść tam sukces medialny. Zwierzę może co najwyżej zaistnieć w telewizyjnej migawce.

Może po prostu zwierzątku dać spokój i zobaczyć, jak uda się nam z nim koegzystować? Dziennikarze będą go zapewne dokarmiać, żeby mieć o czym pisać, wójtowie dwóch sąsiednich gmin rozłożą trutkę na szczury, albo przegonią żywinę w Rzeszowskie, gdzie nie widywano takie rzeczy. Ale tak naprawdę panterę, pumę, lwa, czy też Garfielda powinien przygarnąć Tatrzański Park Narodowy w celu zmniejszenia tłoku na szlaku na Giewont oraz uatrakcyjnienia oferty turystycznej. Podobnie jak to przed stu laty robił nieodżałowanej pamięci pruski książę Christian von Hohenlohe, który w okolicach doliny Jaworowej zaimplantował między innymi 150 alpejskich koziorożców i 24 bizony. Do dziś w sumie nie wiadomo, czy zdołałyby przeżyć w Tatrach, gdyż książę nie chciał czekać na wynik eksperymentu i po prostu je powystrzelał, bowiem był wielkim miłośnikiem przyrody i lubił dywaniki z prawdziwego futerka.

Plotki, krążące po Jeziorzanach, jakoby po okolicznych chaszczach skradał się porzucony przez właściciela kot Alik, upasiony na poselskich dietach Joanny Szczypińskiej, należy stanowczo odrzucić z uwagi na fakt, iż zwierzę pokazano także w telewizji TVN.

 

Nowy Targ-Kraków, 7-10-2008