Podstawowa komórka społeczna, niezależnie od tego, w jakiej sieci usytuowana, działa głównie na rzecz zbliżania ludzi. Reklamy wszystkich operatorów przekonują klientów, że dzięki niskim, albo zgoła zerowym opłatom można przez komórkę rozmawiać cały czas i że nie tylko stanowi to nieopisaną wprost przyjemność i doskonałe źródło zbliżenia międzyludzkiego, ale także może zastąpić wszystkie inne formy wymiany informacji i kontaktów.
Jako człowiek, którego całe dzieciństwo upłynęło na desperackich próbach włamywania się do zamkniętego na kłódkę domowego telefonu, a młodość na poszukiwaniu budek telefonicznych z zepsutym mechanizmem pobierania pieniędzy – zdecydowanie wolę kontakt bezpośredni od elektronicznego. Przeto wypatrzywszy w lokalnym autobusie wolne miejsce obok atrakcyjnej pani, już zamieszałem przystąpić do kontaktu konwencjonalną wypowiedzią o pogodzie, gdy u pani w torebce zadzwonił telefon. Od Szaflar końca Białego Dunajca dowiedziałem się wszystkiego, o co nawet nie śmiałbym zapytać, nawet po osiągnięciu bardzo bliskiej zażyłości. Rozejrzawszy się wokół stwierdziłem, że na 18 osób w autobusie przez komórki rozmawia 11, przy czym prawie wszyscy tak głośno, jakby uczestniczyli w „Śniadaniu z Radiem Zet” i zamierzali przekonać do czegoś Joachima Brudzińskiego, co jak wiadomo nie jest możliwe. Na wszystkich mijanych przystankach przez komórki nie rozmawiali tylko ci, co zasnęli tam jeszcze po niedzielnych dyskotekach. Zaglądając przez okna do restauracji widziałem, że jedynie kelnerzy, trzymający w rękach talerze lub portfele, nie mają przy sobie telefonów. A kierowca naszego autobusu tak się przejął wymianą informacji przez telefon, że niemal przejechał przystanek końcowy, co spowodowało gwałtowne hamowanie. Atrakcyjnej pani komórka wypadła na moje kolana, a kiedy ją sąsiadce podałem, zostałem obdarzony promiennym uśmiechem i już w zasadzie zbliżenie było na sięgnięcie ręką, kiedy znów zadzwonił jej telefon.
I znów nie było zasięgu.
Więc jeśli jakaś grupa polityczna wprowadzi do swojego programu wyborczego projekt zakazu korzystania z komórek w miejscach publicznych, tak jak wprowadzono kiedyś zakaz palenia (nie dotyczy związków zawodowych i palonych opon) – to może być pewna mojego głosu i bynajmniej nie będzie to głos w słuchawce.
Aha, ponieważ pani wyczerpała się bateria, zaproponowałem swoją ładowarkę. Mamy się spotkać w środę, tylko przedtem się zdzwonimy.
Nowy Targ-Kraków, 5-10-2010