Maciej Pinkwart

Zaparcia

 

 Tutaj skan artykułu

 

Dużo się mówi o chamstwie w wyższych sferach. Po pierwsze w wyższych sferach chamstwa nie bywa, a zatem sfery owe niższe są raczej. Po drugie chamstwem można nazwać wyłącznie taki rodzaj zachowania, który odbiega in minus od standardu. Czyż nazwiemy chamem neandertalczyka, który nie tylko nie umiał mówić kulturalnie, ale nie umiał mówić w ogóle? Czyż nawet misjonarze nie akceptowali faktu, że w niektórych plemionach ludzie w niedzielę nie ubierali się kulturalnie, bowiem nie ubierali się w ogóle? Gdy wpadniemy do wody, to, zapewne, jest nam mokro. Ale czy rybie w wodzie jest mokro? Stąd też dyskusja na temat chamskich zachowań polityków jest całkowicie bezprzedmiotowa.

Utyskuje się też na to, że posłowie PiS-u w niekulturalny sposób bronili posła Ziobrę przed postawieniem go przed prokuratorem. A to przecież piękny przykład solidarnego państwa, w którym państwo Kaczyńscy solidarnie bronią swojego zagończyka przed bigosowaniem. A że robią to z zajadłością watahy (żadnych aluzji…)? Wynikło to taktyki z obranej przez Genialnego Stratega. Gensek ustalił, że tym razem działać będą nie przez agentów (wyszukiwanych u przeciwników), tylko w myśl zasady „kupą, mości panowie”. No a kupa, wiadomo, to nie lawenda…

Na peryferiach rozważań o piętrzącej się przed rządem kupie problemów powraca ważna dyskusja o stanie polskich trawników. Krakowska telewizja wyemitowała niedawno felieton, nawołujący właścicieli psów do sprzątania kup. Problem ten zilustrowano kilkunastoma zbliżeniami psich balasków w rozmaitym stadium rozkładu i o różnej konsystencji. No cóż, w końcu to moja wina, że jadłem tak wczesną kolację. Zanim pojechałem do Rygi, przełączyłem telewizor na inną stację, w której seksowna pani opowiadała o sposobie rozwiązania swoich problemów z zaparciem. Otóż wystarczy zażyć wieczorem pewien środek, a rano rozwiązanie przyjdzie samo. Zauważam tu znaczny postęp w stosunku do niegdysiejszej reklamy laxigenu, który miał działać łagodnie, nie przerywając snu.

Zaparcia w sprawach ustawodawczych, istniejące dzięki nieugiętej postawie pana prezydenta, który wetuje wszystko, zapewne nie da się rozwiązać przy pomocy środków farmakologicznych, szczególnie w sytuacji, kiedy stan zdrowia pana prezydenta pozostaje sprawą tajną. Dodatkowym czopkiem w tej sprawie okazuje się być przewodniczący SLD, który w myśl zasady „im gorzej dla władzy tym lepiej dla opozycji” zachowuje się tak właśnie, jak przystoi czopkowi. Rząd się teraz obrazi i żadnych ustaw nie przedłoży, żeby pan prezydent nie miał co wetować, i tak wszyscy będą szli w zaparte. Z wyjątkiem psów na trawnikach, niestety.

 

Nowy Targ-Kraków, 29-07-2008