Maciej Pinkwart

Yeti

 

 Tutaj skan artykułu

 

Prasa informowała ostatnio o zauważeniu w Tatrach dziwnych osobników, z postawy przypominających ni to człowieka, ni to zwierzę, ni to polityka, pokrytych gęstym futrem i przemykających ostrożnie między kosówką a turniami. Patrole strażników Parku Narodowego i wolontariuszy Straży Ochrony Przyrody, pomykające przez krzaki w nadziei na przyłapanie ich na zboczeniu ze znakowanego szlaku nie zdołały ująć żadnego ze stworzeń i zwróciły się o pomoc do CBŚ i CBA, a nawet do CPN. Jeden z radnych zakopiańskiej opozycji powiadomił Instytut Pamięci Narodowej składając doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa ukrywania się w Tatrach dawnego przewodniczącego Komitetu Miejskiego Stronnictwa Demokratycznego, który tam sekretnie miał knuć z wysłannikami Andrzeja Olechowskiego, zamierzającego rozpocząć swą kampanię prezydencką od złożenia rytualnego hołdu Góralom Polskim, co połączone z obietnicą wybudowania pomnika oscypka w miejscu Teatru Witkacego, mogło mu dać zwycięstwo nad kandydatem jedynie słusznym, który obiecał góralom wybudowanie pomnika oscypka w miejscu Pałacu Kultury.

Wnikliwe śledztwo dziennikarskie, przeprowadzone przez inspektorów pisma „Rzeczpospolita Zakopiańska” skierowało sprawę na inne tory: otóż w Tatrach od kilku miesięcy miał rezydować jeden z posłów, ukrywający się przed znajomymi, którym obiecał wstęp do kasyna w Monte Carlo bez krawata i przed CBA, które w górach nie mogło podsłuchiwać jego komórki.

Sprawa okazała się jednak znacznie prostsza: w rejonie między Halą Gąsienicową a Giewontem, ze szczególnym uwzględnieniem terenu wokół restauracji na Kasprowym Wierchu od pewnego czasu mieszka rodzina yeti, której dopiekły działania władz chińskich w rejonie Czomolungmy i w obawie o swoje życie przywędrowały aż tu, gdzie wśród hord turystów nie będą zbytnio zwracać na siebie uwagi. Uchodźcy trafili w Tatry dzięki jednemu z lokalnych dziennikarzy, który w zeszłym roku pielgrzymował w przebraniu do Lhasy. Ponieważ za sprawą nowych mieszkańców Kasprowego znacznie zwiększyła się frekwencja turystyczna w tym terenie, rodzina yeti ma zostać otoczona opieką przez Biuro Promocji Zakopanego. Przybyszów na etaty zamierzają też wziąć TPN i PKL, co wznowiło tradycyjny spór między tymi instytucjami. Chodzą też słuchy, że w związku ze zbliżającą się zimą przynajmniej jeden z yeti zamieszka w gubałowskiej zagrodzie miejscowych gazdów, stanowiąc ważki argument w kolejnej odsłonie awantury o przebieg trasy narciarskiej w tym rejonie.

 

 

Nowy Targ-Kraków, 13-10-2009