Ile lat jeszcze będziemy się uczyć wolności? Jak długo przyjdzie nam czekać na to, aż zdrowy rozsądek wróci z sanatorium już po zupełnej rehabilitacji i choroba niesamodzielności myślenia, na jaką cierpieliśmy w czasach komuny, wreszcie będzie mogła zostać uznana za wyleczoną?
Jednym z objawów tej nieumiejętności korzystania ze swobód obywatelskich jest niemożność przezwyciężenia podziału my – oni. Oni to władza, jakiegokolwiek szczebla i rodzaju. My – to uciśniony lud. Pochodną tej dychotomii jest także nasz stosunek do pracy: Oni nas wykorzystują, czerpią zyski z naszej „krwawicy”, więc robienie Ich w bambuko jest uprawnione.
Konsekwencje takiego myślenia są ogromne i destrukcyjne. Jakoś mało bawią mnie tekściki radiowych stacji komercyjnych, nawołujących do grania w esemesowe loterie, w których można wygrać dziesiątki tysięcy złotych, „więc po co się męczyć w pracy? Wyślij SMS na numer…” Albo teksty typu: „hurra, dziś jest środa, jeszcze tylko dwa dni i zapomnisz o pracy!” W dziale motoryzacyjnym pewnego portalu czytam tytuł: „Dobre wiadomości dla kierujących! Jest luka prawna!”. A w artykule informacja, jak obejść przepis, pozwalający na nie płacenie VAT-u za tak zwane auto z kratką. Czyli cieszmy się, bo możemy Ich oszukać na płaceniu podatku.
Wiadomo, że podzieloną społecznością łatwiej jest kierować, i nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg. W ogarniającym nas coraz gwałtowniejszą falą szaleństwie jest oczywiście metoda i gdy szef opozycji mówi o polskim rządzie „państwo, obecnie kierujący Polską”, o prezydencie „pan Komorowski” i o sytuacji w kraju, że zagrożeni są tylko członkowie jego partii – to nie jest rozpaczliwy pisk biedaka, udającego premiera państwa podziemnego, tylko prowadzona z premedytacją akcja, mająca na celu wybudowanie trwałej barykady między tymi, którzy popierają Ich, a tym samym stają tam, gdzie stało ZOMO, a Nami, którzy stoimy tam, „gdzie jest Polska”.
Ale my – MY – pamiętajmy, że jeśli nasz niezbyt duży w sumie kraj podzielimy na dwa i będziemy kultywować „naszość” i „onizm”, to kilka pokoleń upłynie, zanim wszyscy będziemy normalnie pracować dla siebie i dla kraju. Może to miał na myśli Głos na górze Synaj, nakazujący pokłóconemu po egipskiej niewoli plemieniu Mojżesza przez 40 lat błąkać się po pustyni, zanim wolno im będzie wstąpić na teren Ziemi Obiecanej. Która też w końcu nie okazała się aż takim wielkim cymesem…
Nowy Targ-Kraków, 9-11-2010