Trzeba mieć zdrowie, żeby korzystać z publicznej służby zdrowia. I trzeba być wypoczętym, żeby móc wypoczywać pod Tatrami. Koszmarny dojazd, tłok, niepewna pogoda, zmienne nastroje krajowców - wszystko to wymaga nerwów jak postronki, albo, przeciwnie, pełnego luzu. Ale co roku Zakopane i okolice przeżywają oblężenie, korki na zakopiance pokazują wszystkie telewizje, a całe rodziny zaraz po zakończeniu szkoły pielgrzymują do Zakopanego, gdzie co dzień wyruszają na podbój Giewontu, albo przynajmniej górnych Krupówek. Pewne rzeczy w naszym życiu społecznym są niezmienne mimo zmieniających się realiów. Inna rzecz, że radykalizm zmian na ogół prowadzi do stanu wyjściowego, czego dobrym przykładem jest ostatni podwójny tulub lawendowych sfer watykańskich, które najpierw wypuściły balon próbny z informacją o cofnięciu kary dla znanego (w niektórych kręgach) poznańskiego arcybiskupa Juliusza Paetza, który za nadmierną chutliwość miał zakaz odprawiania nabożeństw, a potem to zdementowały twierdząc, że kara odprawiania mszy zostaje utrzymana, tylko jednostkowo pozwolono ukaranemu odprawić mszę u znajomego. Największa zmiana, jaką można wykonać to obrót o 360 st., czyli powrót do punktu wyjścia. Tuż przed I turą prezydencki kandydat PIS oświadczył, że tragedia smoleńska nie była kwestią przypadku, wracając tego, co lubił zawsze najbardziej – czyli insynuacji. Bronisław Komorowski nie zmienił się nic, bo jest całkowicie niereformowalny, a Grzegorz Napieralski przedstawił interesujący program zmian, ale nie do realizacji tu i teraz, zaś brak realizmu to poważna wada polityka. Inna rzecz, że ważna jest wizja przyszłości, którą ma przywódca lewicy. Jarosław Kaczyński nie musiał mieć wizji, bo miał telewizję…
Podobne meandry Polacy przechodzili w miłości do Tatr i Podhala – wymyślano różne rzeczy, żeby ją zmniejszyć, poszukiwano drugiego Zakopanego, podnoszono ceny, zaorywano zakopiankę, tłumaczono, że na Giewont czy Rysy trzeba stać godzinami w kolejce, ale miłość do gór przeszła przez wszystkie próby i koniec końców znów zagłaskujemy kota na śmierć.
Warto jednak rozważyć możliwość skierowania swego wakacyjnego uczucia w stronę atrakcji innych niż Zakopane, a bliskich Tatrom. Można mieszkać na Podhalu, na Orawie lub Spiszu, cieszyć się tamtejszym pięknem i spokojem, życzliwością i kulturą mieszkańców - a w razie potrzeby w pół godziny znaleźć się na początku dowolnej trasy w polskich Tatrach. Ewentualnie, na górnych Krupówkach, w dowolnej restauracji.
Nowy Targ-Kraków, 22-06-2010