Maciej Pinkwart

Ustawa o wolności

 

 Tutaj skan artykułu

 

Posłom zarzucano wielokrotnie, że nie znają zwyczajnego życia i marzeń zwyczajnych członków społeczeństwa. Społeczeństwo zazdrości posłom diet otrzymywanych za wątpliwej jakości pracę lub brak pracy. Posłowie chcą wejść społeczeństwu na rękę, a nie robić w brew, więc dążą do tego, by zrównać przyjemności obu stron. Zaczną od sprezentowania sobie i nam wolnego dnia z okazji 6 stycznia. Święto to odebrał nam I sekretarz rządzącej niegdyś partii Władysław Gomułka, w ramach represji wobec polskich katolików, którzy akurat w tym dniu nie chcieli budować socjalistycznej ojczyzny. Ponieważ praca na rzecz kraju nie należy do elementów etosu patriotycznego, w którym wciąż pierwszeństwo dzierży umieranie za Ojczyznę, a przynajmniej szturchanie Rosji – zatem zastępowanie dni roboczych dniami świątecznymi (im mniej profanum tym, zapewne, więcej sacrum, im więcej sacrum tym lepiej) jest programem mogącym zawsze liczyć na poparcie tych, którzy wolą świętować niż pracować, jak również tych, którzy dzięki świętom zarabiają. Już były wicepremier od gospodarki Henryk Goryszewski zdefiniował podrzędność ekonomii wobec jedynie słusznego światopoglądu, więc propozycja jego kolegi partyjnego – Jerzego Kropiwnickiego jest po prostu wyrazem konsekwencji.

Wszyscy posłowie powinni poprzeć ten projekt i na początek ustanowić wolne dla tych, którzy na nich głosowali lub będą głosować. W kolejnych wyborach jako jeden z postulatów powinno się zaproponować ustanowienie wyłącznie wolnych dni, a następnie wprowadzenie tytułem eksperymentu pewnej liczby dni roboczych, których liczba będzie maleć w każdym następnym roku kadencji. Zresztą, im mniej będziemy źle pracować, tym lepiej.

Prawo i Sprawiedliwość, popierające projekt Kropiwnickiego waha się jeszcze, czy patronami przywróconego święta mają być Trzej Królowie, czy Trzej Mędrcy. Królowie z wiadomych przyczyn mogą we wrogiej propagandzie zmienić się w Króliki, zresztą po alimentacyjnej aferze trzeciego bliźniaka liczba trzy jest w PIS-ie zdaje się nie do osiągnięcia, a po rozpadzie poprzedniej koalicji rządzącej film „O trzech takich co ukradli księżyc” został wycofany z produkcji. Słowo Mędrcy może zawłaszczyć sobie Platforma, zwłaszcza, że używane jest ono wymiennie ze słowem Magowie, co Pisowscy spindoktorzy przetworzą na Magików, obiecujących fałszywe cuda – i świętość święta legnie w gruzach. W tej sytuacji trzeba będzie przyjąć sugestię lewicy, odwołującej się do dzieła Ericha Marii Remarque’a „Trzej towarzysze”. Opcja, by święto odnieść do „Trzech przyjaciół z boiska”, wobec kojarzenia tego z Listkiewiczem, Bońkiem i Tomaszewskim - nawet wśród piłkarskich działaczy pozostających jeszcze na wolności wydaje się bowiem nie do przyjęcia.

Nowy Targ-Kraków, 30-09-2008