Maciej Pinkwart

Instrument agenta Tomasza

 

 Tutaj skan artykułu

 

Walery Eljasz Radzikowski w opisach swoich wędrówek tatrzańskich w głębokich mrokach XIX wieku przestrzegał przed góralami z pewnej wsi podhalańskiej, którzy przyjmując gości w swoich szałasach okradali ich i oszukiwali. Na zwróconą uwagę reagowali zazwyczaj tak, że winę przerzucali na oszukanych – to ich wina, bo dali się podejść.

Budzi mój wstręt sytuacja, w której partia polityczna, w licznych oświadczeniach i publicznie okazywanych gestach deklarująca, że kieruje się moralnością chrześcijańską, aprobuje, a nawet chwali się tym, że jedna z powołanych przez nią służb w swej pracy posługuje się kłamstwem, prowokacją, a nawet – by użyć języka owej partii – najobrzydliwszą rują i porubstwem. Centralne Biuro Antykorupcyjne w swej zbożnej pracy – bo niewątpliwie zbożnym dziełem jest dążenie do skompromitowania partii aktualnie rządzącej, a przy okazji schwytanie jednego czy drugiego biznesmena, który w swej działalności dąży do osiągnięcia zysku – posługuje się agentem Tomaszem i jego instrumentem, który w myśl deklaratywnej doktryny powinien być używany wyłącznie w zaciszu małżeńskiej sypialni, przy zgaszonym świetle i tylko w celu przysporzenia światu następnych parafian.

I to właśnie prezes tej partii i szef tej służy odmieniają przez wszystkie przypadki słowa: kłamstwo, niemoralność, zagrożenie – odnosząc je oczywiście wyłącznie do przeciwników. Posługując się, zapewne zgodnie z chorym prawem, które sami uchwalili, kłamstwem, niemoralnością, szantażem, działają podobno w interesie państwa. O ile mamy na myśli to samo państwo – Polskę – to wolałbym, żeby moja ojczyzna broniła swojej niepodległości, zagrożonej przez Barbarę Sawicką, Weronikę Marczyk-Pazurę, kilku geszefciarzy z jednorękimi bandytami i spekulantów, usiłujących robić interesy na zwłokach upadłych stoczni – przy pomocy innych metod. Bo pan prezes Kaczyński, pan szef Kamiński i inni powinni uświadomić sobie, że nigdy cel nie uświęca środków, nawet jeśli tym celem byłby tak pożądany z ich punktu widzenia powrót do władzy partii, która zafundowała nam dwa najgorsze lata w ostatnim dwudziestoleciu, a dzięki nieskutecznej polityce miłości Donalda Tuska może teraz legalnie organizować nam obrzydliwe i niemoralne spektakle. Ja sobie zdaję sprawę z tego, że niektórym sfrustrowanym facetom do satysfakcji potrzebne jest obserwowanie zapasów grubych dziewczyn w kisielu, ale niech to nie zastąpi normalnych odruchów ludzkich.

 

 

Nowy Targ-Kraków, 20-10-2009