Maciej Pinkwart

Tatry od morza do morza

 Tutaj skan artykułu

 

 

Gdy pierwszy raz zobaczyłem w Sopocie drogowskaz do Zakopanego, stał on między kościołem garnizonowym a Muzeum Erotyzmu. To była najlepsza synteza od czasów Kornela Makuszyńskiego, który nasze wesołe miasteczko definiował tak: „z lewej Giewont, z prawej Gubałówka, w środku deszcz”... Zakopane i Tatry otaczane są w naszym kraju sympatią tym większą, im dłużej do nich trzeba jechać, choć ta reguła przestaje się sprawdzać w czasie zimowych ferii i długich weekendów. Kiedy Stanisław Witkiewicz w XIX wieku projektował w stylu zakopiańskim dworzec kolejowy w litewskich Syłgudyszkach uważano to za ekstrawagancję miłośnika góralszczyzny; kiedy w XXI wieku w Polichnie kolo Tomaszowa Mazowieckiego stawia się Chatę Góralską i opodal Hotel Górski - możemy to uważać za wyraz nostalgii jakiegoś niskopiennego górala. Ale kiedy wstępujemy do Łebskiej Chaty Góralskiej nieopodal plaży - odkrywamy, że musi być w tym jakiś głębszy sens. Po kilku łykach piwa „Tatra” z Żywca lub Leżajska, spostrzegamy opodal w tejże Łebie pub „Morskie Oko” i rozczulamy się z tęsknoty za Andrzejem Stochem, który kiedyś za obietnice reaktywowania zakopiańskiej sali teatralnej „Morskie Oko” został nazwany mecenasem kultury. Niewątpliwie, w tej sprawie trzeba mecenasa… Sali nie reaktywowano, mecenat poszedł się paść, ale „Morskie Oko” działa. W Łebie. Pytamy wiec łebskiego przechodnia, czemu ów dom się tak nazywa i otrzymujemy odpowiedź, że na pewno to z sympatii do znanego jeziora w Tatrach. A za drzewami szumi morze...

W podwarszawskim letnisku Urle najczęściej fotografowaną willą była „Zakopianka”, a w Milanówku szpital mieścił się w sporej willi „Jolancin”, wybudowanej w stylu zakopiańskim. Nie od dziś powtarzamy za Janem Sztaudyngerem: „Skądkolwiek wieje wiatr, zawsze ma zapach Tatr”...

Zajadając truskawki na skwerze Ferdynanda Ossendowskiego w Milanówku, zobaczyłem na poświęconym mu obelisku napis: „Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć tracą życie. Milanówek pamięta...”. Brzmi znajomo, prawda? Od zakopiańskiego Starego Cmentarza, gdzie niemal identyczny napis na bramie wejściowej wita odwiedzających do obelisku Ossendowskiego jest ponad 400 km...

Duch Pęksowego Brzyzka objawia się więc w Milanówku, zakopiańscy burmistrzowie objawiają się w Sopocie, czasami porzucając tam swoje przyjaciółki, w Łebie brzmią góralskie skrzypce… Tatry pojawiają się nawet na Litwie, bowiem litewski góral Adam Mickiewicz w poemacie „Grażyna” pisał:

 „Świat jako wielki zbiegliśmy dokoła:

To na Krzyżactwo, to znowu przez Tatry

Na Polski pięknie zbudowanej sioła,

Stamtąd po stepach żeglujące z wiatry

Goniąc błędnego obozy Mogoła.”

Tatry zatem pojawiają się wszędzie, gdzie są wzniosłe myśli Polaków… Oraz, niekiedy, karkóweczka z grilla.

 

 

Nowy Targ-Kraków, 13-05-2008