Maciej Pinkwart

Słońce Kośnych Hamrów

 

 Tutaj skan artykułu

 

 

W epoce, do której tęsknią przywódcy opozycji, ukochani wodzowie narodu nie wyjeżdżali poza Łabę, bo tam czyhały wrogie hordy imperialistów. Zresztą nikt ich specjalnie na Zachód nie zapraszał. Czasem bywali wzywani na odprawę na Wschód, skąd nie wszyscy wracali. Polityka zagraniczna uprawiana była w ich imieniu w Moskwie, a jej istotą było zwalanie wszystkiego na Niemców i ich złowrogie, rewizjonistyczne knowania. Falę umiejętnie sterowanego społecznego oburzenia wywołał list biskupów polskich do biskupów niemieckich z pamiętnymi słowami „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Wtedy też przywódcy mówili, że polityka przepraszania Niemców doprowadzi do odebrania Polakom „Ziem Odzyskanych”, które – jak mawiał towarzysz Wiesław – powróciły do Polski po tysiącletniej niewoli niemieckiej.

Polscy przywódcy epok dawno i całkiem ostatnio minionych składali gospodarskie wizyty w kraju, jedynie w miejscach dobrze strzeżonych, gdzie starannie wyselekcjonowani przedstawiciele ludu pracującego miast i wsi (którymi przywódcy rządzili dla ich dobra) owacyjnie oklaskiwali ich pełne frazesów przemówienia.

Dziś, gdy premier nowoczesnego kraju, należącego do Unii Europejskiej wraz z innymi przywódcami państw Europy i Ameryki jedzie na ważne międzynarodowe spotkanie – propagandyści opozycji i niektórzy obrotowi dziennikarze wyliczają ile to kosztuje podatnika (lud pracujący miast i wsi…), ile za to można by kupić obiadów dla biednych polskich dzieci (zamiast zajmować się obcymi biedakami za Oceanem) i że śmiesznie jest, iż w Peru Tusk dostał order „Słońce Peru”. A co miał dostać? Medal Myszki Miki? Zresztą, każdego śmieszy co innego. 3 maja tego roku amerykański kongresman Rahm Emanuel został przez polskiego prezydenta odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, który pojechało mu wręczyć w Chicago dwóch ministrów pana-prezydenckich. Powodem odznaczenia jest głównie to, że kongresmen zabiega o zniesienie wiz amerykańskich dla Polaków. Jak wiadomo, skutecznie. Ile obiadów zeżarli biednym dzieciom ministrowie Kamiński i Draba? Z pewnością mniej niż Tusk, ale i ranga nie ta. Choć z drugiej strony jak porównać figurę Tuska i Kamińskiego…

Gdyby gazda z Kośnych Hamrów, zamiast doglądać własnej obory i trzymać się Kaścynego zadka wojażował po świecie i rozprawiał o wielkiej polityce – byłoby to niestosowne. Gdy robi to premier ważnego państwa, o którego randze tak chętnie gębuje się w ławach prawicowej opozycji – jest to normalne, a nawet niezbędne. Oczywiście, jeśli patrzy się z perspektywy innej niż Kośne Hamry.

 

Nowy Targ-Kraków, 27-05-2008