Maciej Pinkwart

Siekierka na kijek

 Tutaj skan artykułu

 

Po ulicach Zakopanego przemykają rączo posiadacze kijków spacerowych, którzy zimą wyglądali jak pechowcy, poszukujący swoich skradzionych nart, a teraz przypominają nowoczesnych perypatetyków. Spóźnieni uczniowie Arystotelesa przechadzają się trenując ręce, choć za czasów mistrza spacerując trenowali rozum.

Najsłynniejszym perypatetykiem został ostatnio ginekolog, były wiceminister zdrowia i aktywista PIS-u Bolesław Piecha, którego telewizja pokazała jak dzielnie przebierając kijkami podąża przez miejski park, a rzecz towarzyszyła felietonowi na temat tego, iż odpowiednio się odżywiając oraz spacerując pan doktor schudł przeszło 20 kilogramów, musiał kupić krótsze paski, a pan redaktor prowadzący wywiad wkładał mu ręce w spodnie, żeby pokazać, ile w sobie stracił pan Piecha od czasu, gdy przestał być w rządzie. Żywy przykład zanikającego w pasie pana wiceministra jest ilustracją tego, o czym mówił Pan Prezes, że rząd Platformy doprowadza do anihilacji opozycji: maluczko, a dawnych członków rządu pana premiera Kaczyńskiego trzeba będzie przywiązywać za nogę do miejskich latarni, bo ani chybi odlecą, pozbawieni ciała i składek do OFE przez Tuska.

Martyrologię swą jednak pan minister przeżywa z radością i mówi o tym z sympatycznym uśmiechem, zachęcając do chudnięcia resztę społeczeństwa. Jest to nieco podejrzane, gdyż wygląda na popieranie rządowej polityki zaciskania pasa, co może skutkować niewystawieniem doktora do wyborczej szpicy PIS, albo zgoła karnym przeniesieniem do szwadronów Elżbiety Jakubiak, co zmusiłoby naszego ulubionego perypatetyka do zdecydowanej zmiany politycznej siekierki na pielgrzymi kij trackingowy. Cóż, może doktor już jest na pasku PJN?

Być może jednak wykluczenie z jego diety wieprzowiny i alkoholu, oraz zamiana samochodu na kijki wynika z sytuacji w świecie arabskim, gdyż fundamentaliści z tamtego regionu ani nie piją, ani porządnie nie zakąszają, a z samochodów robią barykady, jako że i tak z powodu cen na stacjach benzynowych do czego innego użyć ich nie mogą.

W Zakopanem przy Krupówkach można kupić kijki za kilkanaście złotych para, a wersja „profesjonalna” kosztuje ok. 30 zł. Nie wiem, jaka profesja posługuje się kijem, może politycy do zawracania Wisły, ale moją wątpliwość budzi przede wszystkim fakt, że spacerowanie z kijkami nazywa się „nordic walking” i nie wiem, czy ich użytkowanie nie będzie skutkować zachorowaniem na astmę.

 

Nowy Targ-Kraków, 15-03-2011