Temperatura w ten weekend w Zakopanem w środku nocy dochodziła do plus 10 stopni, nic więc dziwnego, że zamarzył mi się zielony sorbet pity w oszczędnie ubranym towarzystwie na jachcie w porcie Mandraki na wyspie Rodos. A prorządowa podobno i polskojęzyczna - jak powiadają - telewizja TVN pokazała w dzienniku gołe panie, reklamujące ramy okienne. Nie byłoby w tym nic dziwnego, w TVN nie takie rzeczy pokazują w „Kropce nad i”, ale tym razem komentarz był zdecydowanie krytyczny, typu „jak można takie rzeczy reklamować w ten sposób!”. Co gorsza, niektóre szczegóły anatomiczne modelek pokazano rozmazane, jak twarze przestępców, chronionych przez polskie ustawodawstwo przed niesławą. Jest to działanie szczególnie obłudne: jakby mieli do nas pretensje, to powiemy, żeśmy tych cycków wcale nie pokazali, bo było widać tylko mgiełkę… Ale klient może już się zacząć oblizywać…
Faktem jest, że reklamowi copyrighterzy mają coraz mniej inwencji, albo nasze życie (rzycie?) tak się uprościło, że w zasadzie wszystkie towary sprzedaje się za pośrednictwem seksu. Osobiście nie mam nic przeciwko temu, ale uważam, że jest to żałośnie nieskuteczne. Bo gdy przez ekrany płyną tylko setki biustów, pośladków i zgrabnych nóg - w sumie nie odróżniamy czy tym razem chodzi o pastę do zębów, sztuczną zupę, płyn do mycia, samochód czy urlop na Rodos – naszą uwagę skupia wyłącznie sztafaż, a nie treść reklamy. Są to, rzecz jasna, działania na podświadomość: kup sobie tę pastę, to laska będzie twoja. Kup samochód, to biegi będzie ci zmieniać szałowa blondynka. Kup okulary, zobaczysz to, czegośmy tu nie mogli dokładnie pokazać… Tyle tylko, że jeśli wszystko jest reklamowane tak samo, to nawet nasza zboczona podświadomość zaczyna ziewać z nudów i cały efekt diabli biorą.
Goła panienka z okienka jednakże to co innego, bowiem zapamiętujemy z reklamy przede wszystkim to, że firma jest bezpruderyjna, a więc i zapewne całodobowa, że może z nas już nie będzie zdzierać, bo zdarła z panienek i to, że okna muszą być szczelne, jeśli panienki nie mają gęsiej skórki… Czyż to nie lepsze, niż stosowany dotąd przy reklamie okiem slogan „Pogoda przestała mieć znaczenie”?
Na tym tle pozytywnie wyróżnia się Piotr Fronczewski, który w reklamie pokazuje co prawda swojego fąfla, ale za to całujące go delikatnie paniusie wyrażają mu jedynie wdzięczność za poradnictwo finansowe. Niestety, choć wiem, że tym paniom się to opłaca, to jednak nie zdołałem dotąd zapamiętać co – bo stale mi się wydaje, że aktor reklamuje bank dla psów.
Ech, znowu chciałbym popłynąć swoim jachtem na Rodos... Kiedy płynąłem swoim jachtem na Rodos? Nie płynąłem, ale już raz chciałem...
Nowy Targ-Kraków, 27-01-2009