Maciej Pinkwart

Przedmiot kultu

 Tutaj skan artykułu

 

Jeden pan w Czarnym Dunajcu, który po pijaku wszedł do kościoła i zachowywał się po chamsku, jest oskarżany o znieważenie przedmiotu kultu religijnego. Ostatnio ze znieważania przedmiotów kultu religijnego pod pozorem oddawania im czci niektórzy ludzie zrobili sobie religię, ale zadziwiający jest rozgłos, jaki nadano sprawie zwykłego pijaka, który powinien zostać skierowany na reedukację do najbliższej knajpy, żeby tam czyścił kible po równych sobie kulturą ancymonków i na tym rzecz powinna się zakończyć. Tymczasem zrobiono z tego aferę przestępczą, a lokalna prasa nadaje informacji o tym tytuł „Świętokradztwo”, podkreślając szczególnie to, że pijanym chamidłem był Cygan. Nie, nie jesteśmy społeczeństwem rasistowskim, ale strach pomyśleć, co mogłoby się zdarzyć, gdyby do kościoła wtargnął pijany Żyd, Murzyn, albo Chińczyk. Komentatorzy wiążą to wszystko ze sprawą krzyża na Krakowskim Przedmieściu, a nawet sugerują, że zapruty gość był inspirowany przez Sami Wiecie Kogo… Wymiar sprawiedliwości, który zwykle umarza postępowanie karne wobec polityków, znieważających siebie nawzajem, który nie widzi naruszenia prawa w fakcie rzucania obelg przez obywateli wobec przedstawicieli władzy (jeśli ta władza to nie jest inspektor z drogówki…) – kurcgalopkiem chce skazać kogoś, kto znieważył PRZEDMIOT kultu.

Czy ja dobrze pamiętam z salki katechetycznej, że kultem możemy otaczać tylko Istotę Boską, a nie przedmiot? Że Bóg jest tylko jeden? Że Mojżesz, który uginając się pod ciężarem Dziesięciorga Przykazań, schodząc z góry Synaj zobaczył swego ukochanego brata oddającego się kultowi złotego cielca i będąc porywczym z natury o mało mu głowy nie rozbił Tablicami za to, że czci przedmiot, a nie Osobę? Że cześć należy się nie symbolowi, tylko temu, co ten on symbolizuje? Czy żeśmy się już tak po latach komuny zmaterializowali, że bliżej nam do cielca (byleby był złoty) niż do Niewidzialnego w chmurach?

Skoro już mówimy o rzeczach transcendentnych – rząd zamierza przystąpić do realizacji programu rozwoju bibliotek i digitalizacji polskich zbiorów kultury i przeznaczać rocznie na kulturę 1 % budżetu. To cud jest jakiś! Czy zatem mam wierzyć w to, że kultura, a nie brak kultury może stać się kryterium, według którego będziemy teraz oceniać władze, a może i według którego będziemy je wybierać? Jeszcze trzeba by tak zmienić ordynację wyborczą, żeby kandydat przedstawiał komisji nie tylko pewną liczbą podpisów poparcia i zaświadczenie z IPN-u, ale i lekarskie świadectwo zdrowia psychicznego.

 

 

Nowy Targ-Kraków, 28-09-2010