Budowa estrady przed szpitalem nowotarskim nikogo specjalnie nie zdziwiła, bo tam co i raz się coś buduje. W każdym razie nie zdziwiła bardziej niż budowa ogrodzenia, które radykalnie oddzieliło szpital od pastwiska i cmentarza. Brak wyraźnej granicy między tymi instytucjami odczuwano od dawna. Potem przywieziono kardynała, który na szczęście okazał się zdrowy, choć przepracowany. W holu budynku administracji szpitala ustawiono ołtarz, co powitane zostało przez wszystkich z radością, bo nie od dziś wiadomo jedynie interwencja sił nadprzyrodzonych może pomóc polskiej służbie zdrowia. Najpierw ołtarz służył jako mównica dla notabli, a kardynał słuchał. Potem kardynał się przebrał i odprawiał msze, a notable bili się w piersi i zgodnie z liturgią mówili „moja wina”, choć brzmiało to nieco zdawkowo i przez to nieprzekonująco. Wiadomo przecież, że winni zawsze są petenci. A potem dostojny gość otrzymał w darze od personelu szpitalnego piękny ornat i kielich.
Zaproszenia do wzięcia udziału w uroczystości dla średniego personelu medycznego przyszły na ręce oddziałowych na kartkach dużego formatu, tak żeby można było je powiesić na ścianie. Do zaproszenia dołączona była koperta bez komentarza. Według informacji ustnej, należało ją wypełnić treścią kolędową. Niektóre osoby nie dały nic, ale na ogół koperta była zasilana. W końcu nie po to pielęgniarki strajkowały o wyższe pensje, żeby się teraz tymi pensjami nie podzielić z potrzebującymi!
Potem kardynał, już na scenie zewnętrznej, wysłuchał kilku następnych przemówień i poświęcił szpital. Ludzie o lepszej pamięci przypominali sobie ze wzruszeniem co najmniej kilkanaście wcześniejszych poświęceń w szpitalu, dokonywanych na poszczególnych oddziałach (na niektórych więcej niż jeden raz), tym razem jednak uroczystość miała charakter szczególny: oto najpierw ukończono płot, a potem budynek dyrekcji, zatem poświęcenie musiało być najwyższej próby – stąd kropidło w rękach tak wysokiego dostojnika, w dodatku absolwenta miejscowego liceum. Pacjenci i personel szpitala żegnali się przez okna, zamknięte zresztą, bo dzień niestety było chłodny. Wszyscy byli wzruszeni, szczególnie zdrowi jak rydze przedstawiciele administracji miejskiej, powiatowej i kościelnej – bo oto w sposób oczywisty pokazano, jak bardzo nasza służba zdrowia jest skłonna do poświęceń.
Nowy Targ-Kraków, 23-09-2008