Maciej Pinkwart

Prawdziwy Polak

 Tutaj skan artykułu

 

Od ponad roku Polską administruje w duchu miłości Platforma Obywatelska, w związku z czym realnie nadal rządzą upiory nienawiści. Zapatrzeni sobie nawzajem pod ogony, diabłowie minionej epoki hulają w najlepsze, są coraz bardziej bezceremonialni, a zastraszone społeczeństwo wciąż boi się wyrazić głośno swój sprzeciw, w obawie przed popadnięciem w ostracyzm. Co prawda w naszym słynącym z tolerancji kraju zawsze tak było, że jeśli ktokolwiek wypowiadał się w sposób niezgodny z ogólną tendencją, a zwłaszcza z opinią władzy – świeckiej, duchownej czy medialnej – natychmiast zyskiwał dezawuującą etykietę: pludrak, luter, kociarz, bolszewik, zapluty karzeł reakcji, komuch, pedał. A w każdym razie na pewno nie był Prawdziwym Polakiem.

Spuśćmy zasłonę milczenia nad przedstawianym przez media, odwzorowującym opinię publiczną wizerunkiem owego PP, bo obraz jest mocno podobny do tego, jaki pamiętamy z wiersza Gałczyńskiego:

- Patrz, Kościuszko, na nas z nieba –

raz Polak skandował.

I popatrzył nań Kościuszko,

i się zwymiotował.

W Nowym Targu, w budynku Urzędu Miejskiego odbyło się spotkanie, poświęcone stosunkom polsko-słowackim w latach 1938-1948. Organizatorami tego spotkania byli historycy IPN (jak wiadomo, historycy dzielą się na historyków i historyków IPN) oraz historycy słowaccy, a kierował tym reprezentujący IPN pewien ksiądz. Ksiądz wyprosił ze spotkania nowotarskiego dziennikarza oraz reprezentującego Związek Słowaków w Polsce Ludomira Molitorisa twierdząc, że jest to spotkanie prywatne. Prywatne spotkanie w publicznym budynku, za pieniądze polskich podatników – w tym Słowaków, mających polskie obywatelstwo. Dlaczego? Ano, dlatego, że historycy IPN gloryfikują postać Józefa Kurasia „Ognia”, którego Molitoris nazywa bandytą, zabijającym bez pardonu nie tylko komunistów  i Rosjan (co, zdaje się, jest dla współczesnych upiorów przepustką do nieba i na pomniki), lecz także Słowaków, Rusinów i Żydów. A dziennikarza dlatego, żeby apoteozy tych faktów nie upublicznił.

Nieco wcześniej odbyły się mniej czy bardziej oficjalne uroczystości z okazji 70-lecia „odzyskania” dla Polski Jaworzyny Tatrzańskiej, kiedy to w listopadzie 1938 roku polskie wojsko w efekcie haniebnego dyktatu monachijskiego skorzystało z okazji i zajęło część ziem po południowej stronie granicy.

Do czego to wszystko zmierza? Do gloryfikacji najgorszych stron naszego charakteru i najczarniejszych kart polskiej historii? Musimy o nich, rzecz jasna, wiedzieć, ale nie możemy nazywać bohaterskim patriotyzmem tego typu skandalicznych działań. Na to zgody ani cichego przyzwolenia nie może być w cywilizowanym kraju zachodniej części Euroazji.

Nowy Targ-Kraków, 9-12-2008