Od kilku pokoleń data 1 września wiąże dla Polaków dwa wydarzenia – początek roku szkolnego z rocznicą wybuchu drugiej wojny światowej. Jednakże w ostatnich latach data z 1939 r. w coraz większym stopniu staje się tylko terminem archiwalnym: na naszych oczach przewartościowywane są sprawy, do niedawna w ocenie wojny oczywiste: kiedyś był oczywisty agresor, w tamtym czasie – wróg, była ofiara, byli oprawcy i bohaterowie. Strzały na Westerplatte rozpoczynające wojnę, zdobycie Berlina kończące wojnę, w międzyczasie sześć lat dramatu, osobiście dotykające niemal każdą rodzinę w Polsce – było czymś znanym, jako trwały element nasze historii.
Tymczasem w ostatnim czasie dowiadujemy się, że tak naprawdę wojna rozpoczęła się 23 sierpnia 1939 r., kiedy to biedne Niemcy zostały zmuszone przez Sowietów do podpisania paktu o nieagresji z tajnym protokołem o podziale Polski, a zakończyła się w 1989 r., choć nie do końca. Dziennikarz lokalnej prasy ostatnio ubolewał, że w konkursie wiedzy o II wojnie światowej jeden z podhalańskich uczniów powiedział, iż w 1945 r. Polska odzyskała wolność. Błąd, oczywiście, horrendalny.
W ramach obchodów – już nie wiem, czy 70-lecia wybuchu wojny, czy początku zajęć dydaktycznych – w Nowym Targu zapowiedziano promocję kolejnej książki, przedstawiającej „relacje ludzi Ognia”. A koło kościoła w Kościelisku odsłonięto niedawno pomnik z dedykacją: „Poległym i walczącym za wolną i niepodległą Polskę w latach 1939-1989 i nadal…”. Insynuacja, że po 1989 r. ludzie dalej walczą o niepodległość i może nawet giną z rąk obecnych siepaczy, mogłaby być uważana za podłość, albo za żenującą hiperbolę, gdyby nie to, że obelisk autoryzuje instytucja, która powinna symbolizować prawość i prawdę. Wszystko to przypomina mało wesoły wizerunek leśnego dziadka, który mimo tego, że wojna dawno się skończyła, wciąż wysadza pociągi – tylko dlatego, że pociąg jedzie, a on stoi.
Publicyści w telewizji pokazują liczne gesty pojednania i zrozumienia spraw wojennych między Polską a Niemcami i rozgrywają w tym samym czasie kartę antyrosyjską informując, że w przeciwieństwie do zachodniego, wschodni sąsiad nie chce uznać odpowiedzialności za wywołanie i przebieg II wojny światowej. Obsesje tego typu są w świetle naszej historii i obecnych zachowań Rosji zrozumiałe, ale na obsesjach nie powinno się budować polityki.
O tym powinno się uczyć w szkole, której początek wypada nie 23 sierpnia, nie 17 września, tylko akurat 1 września – w dniu, w którym hitlerowskie Niemcy rozpoczęły II wojnę światową.
Nowy Targ-Kraków, 1-09-2009