Jeśli ktoś wątpił w to, że przegrana Zakopanego w walce o organizację mistrzostw świata FIS jest w zasadzie wygraną, to widząc ostatnio burmistrza stolicy Tatr, uwierzył, bo Janusz Majcher zapowiadał, że jeśli nie wygramy, to się ogoli na łyso. Nie ogolił się, czyli wygraliśmy i nie jest nam łyso. Zresztą poprzednio, kiedy o mistrzostwach decydowano w RPA, mówił, że jak nie wygramy, to on z Afryki nie wraca. Wrócił, czyli wygraliśmy.
A jeśli ktoś nie wierzył w głębokość przemian, jakie zaszły w osobowości Jarosława Kaczyńskiego, to przekonał go widok prezesa PIS, pijącego piwo z burmistrzem Frankfurtu nad Odrą. Piwo, co prawda, było małe i podobno, :-), bezalkoholowe, ale za to niemieckie, więc głębokość przemian jest ogromna. Jeszcze wcześniej nasz odmieniec wystąpił na czacie z internautami, o których niedawno mówił, że tylko piją piwo i oglądają pornosy. Nie ujawnił, co prawda, co on sam ogląda w Internecie, ale też niczego nie potępił. Jeszcze niedawno jakiekolwiek sugestie o upodobaniu do picia były nazywane brutalnym atakiem. Czy więc jest to naprawdę zmiana, czy tylko odsłonięcie prawdziwego oblicza?
W dodatku, prezes stał się nadzwyczajnie spokojnym człowiekiem, który nie zareagował na kabaretowy występ Janusza Palikota na wiecu w Lublinie, zorganizowanym na tym samym placu i w tym samym czasie, co spotkanie przedwyborcze Kaczyńskiego. Tematem wiecu Palikota było świadome macierzyństwo (chwała Bogu, że nie ojcostwo!). W dodatku prezes stał tam, gdzie stała „Solidarność”, tym samym Palikot stał tam, gdzie stało ZOMO. I nic.
Nie zareagował też Kaczyński na artykuł „Stenogramy uprawdopodobniły zamach” w „Gazecie Polskiej”, ani nawet na wypowiedź własnego adwokata, który powiadomił opinię publiczną o tym, że nikt mu nie udowodnił, iż rosyjscy kontrolerzy na smoleńskim lotnisku byli trzeźwi, co dowodzi, że prezes przynajmniej do wyborów nie ma w planie poprowadzić husarii na Kreml. To także ważna zmiana.
Przyjmijmy z otwartym sercem nowego pana Jarosława, który pod pacyfistycznym transparentem o zakończeniu wojny polsko-polskiej nie potępia nawet tych, co wojnę tę wywołali i przebacza wszystkim, co niegdyś dzielili Polaków na prawdziwych i nieprawdziwych, a media na polskie i polskojęzyczne.
A burmistrz Majcher na łyso mógłby zostać uznany za następnego burmistrza - przyjaciela jednego z obozów narodowych, z którym zetknął się już w okresie poprzedniej kampanii wyborczej do samorządów, co byłoby kolejną przemianą trudną do uwiarygodnienia.
Nowy Targ-Kraków, 15-06-2010