Maciej Pinkwart

Narodowe mordobicie

 

 Tutaj skan artykułu

 

Grunwaldzkie szaleństwo z ostatnich dni przytłumiło tarabany, w jakie biją ostatnio harcownicy polityczni w związku z katastrofą smoleńską i nieustannym czczeniem pamięci „poległych” z PIS-u, niekiedy także „tych, którzy tam zginęli” z innych opcji polityczno-zawodowych. Niewiele jest w naszej historii momentów, w których Polska odnosiłaby tak spektakularne sukcesy, jak 600 lat temu pod pruską wsią Tannenberg, stąd może i zrozumiałe jest owo dziennikarskie gulgotanie na ten temat. Charakterystyczne jednak jest to, że znacznie więcej miejsca poświęca się współczesnej rekonstrukcji bitwy niż jej rzeczywistym historycznym okolicznościom, a zwłaszcza konsekwencjom. Może i dobrze – bo chrześcijańska Polska i pogańska Litwa pokonała co prawda ultrakatolickich Krzyżaków, ale poza PR-owskim sukcesem niewiele z tego osiągnęliśmy, a przygnieciony własnym zwycięstwem Jagiełło w znacznym stopniu zmarnował okazję odzyskania dla Polski Pomorza i ostatecznego podporządkowania sobie terenów, zajętych podstępnie przez Krzyżaków. W polityce i dyplomacji zawsze byliśmy jeszcze gorsi niż w tromtadracji.

W miniony weekend medialnymi bohaterami narodowymi stali się ci, co udają wodzów, rycerzy, giermków, nawet Krzyżaków. Noszenie masek i kostiumów stało się ostatnio modne i przynosi oczekiwane efekty, a nawoływanie do tego, żeby sprawdzić, czy pod maską prawego Polaka Zawiszy Czarnego nie chowa się Krzyżak Donald Czerwony będzie właściwe dopiero po bitwie. Dobrą prasę mieli też sprzedawcy precelków. Media wyraziły oburzenie, że w Niemczech nie świętują tej wielkiej rocznicy. Rzeczywiście, oburzające.

Rekonstrukcje historycznych bijatyk są coraz popularniejsze i zwyczaj ten trzeba upowszechniać. Nowy Targ słynie nie tylko z jarmarków, ale i z tego, że co roku dzielny „Ogień” skutecznie zdobywa gmach Urzędu Bezpieczeństwa, którym sam niegdyś kierował, w Zakopanem odwojowuje się od nowa budynek gestapowskiego więzienia, myśli się też o tym, żeby nad podhalańską Koniówką co roku zestrzeliwać amerykańską latającą fortecę B-17. Co prawda zrobili to Niemcy, ale to akurat nie problem, a roztrzaskane samoloty ciągle pokazuje telewizja.

Niektórzy mają pretensje, że takie happeningi utrwalają one w pamięci pokoleń wyłącznie bitwy, agresję i ofiary. No, ale co z polskich dziejów mają rekonstruować młodzi historycy? Uchwalenie Konstytucji 3 maja? Budowę Gdyni? Odkrycie radu? O wolność zawsze tylko się biliśmy, nigdy nie potrafiliśmy jej zagospodarować.

 

 

Nowy Targ-Kraków, 20-07-2010