Obserwujemy ostatnio zapał Polaków do rekonstrukcji historycznych bijatyk. Zwykle taka „ustawka” jest tylko czymś na pograniczu teatru, cyrku i pantomimy, a jej uczestnicy często nie wiedzą o co w rekonstruowanym wydarzeniu naprawdę chodziło. Ale to doprawdy nie jest żaden nowomodny polski wynalazek. Od wielu już lat na całym świecie modne są biegi maratońskie, organizowane przecież na pamiątkę bitwy między atakującymi Grecję Persami króla Dariusza a broniącymi Aten wojskami, dowodzonymi przez Militiadesa. Spektakularne zwycięstwo odnieśli Grecy, rozgramiając Persów w miejscowości Maraton, położonej na północ od Aten. Miasto według legendy zostało zawiadomione o sukcesie przez niejakiego Filippidesa, który przebiegł ten dystans bez przystanku, krzyknął „Zwycięstwo!” i umarł z wyczerpania. Dlatego właśnie biegi maratońskie są symbolem hartu ducha nad mdłym ciałem. Rekonstrukcja nie jest pełna, bo większość zawodników przeżywa i może wziąć udział w kolejnym maratonie. Podobnie zresztą Ulrich von Jungingen co roku zmartwychwstaje pod Grunwaldem i oczyściwszy zbroję sidolem może za rok umrzeć znowu.
Ech, te legendy… Maraton leży 37 kilometrów od Aten. Na pierwszych nowożytnych igrzyskach olimpijskich w Atenach (1896) bieg maratoński rozegrano na dystansie 40 km. Do 42 km i 195 m wydłużono go dopiero w czasie igrzysk w Londynie (1908), by metę umieścić koło miejsca, gdzie biegowi przyglądała się królowa Aleksandra. A podobno 2500 lat temu nie jeden Filippides, tylko wszyscy żołnierze greccy puścili się kurcgalopkiem z Maratonu do Aten, by bronić miasta przed spodziewanym atakiem Persów od morza. Większość, oczywiście, przeżyła.
2500 rocznica Bitwy pod Maratonem przypadnie 12 września tego roku. Przypomniałem sobie o tym kilka dni temu, bo codziennie pokonuję maratoński dystans samochodem, na trasie Nowy Targ – Zakopane – Nowy Targ. Najlepszy wynik na świecie w biegu maratońskim ustanowił pewien Etiopczyk uzyskując niecałe 2 godziny i 4 minuty. Dokładnie tyle czasu ostatnio zajęło mi pokonanie połówki maratonu, między Nowym Targiem a Zakopanem. Samochodem. Może w ramach promowania przyszłej olimpiady w Polsce, którą nam obiecał Jarosław Kaczyński, warto organizować maraton poboczem zakopianki?
To jednak propozycja na następny sezon letni. Bo teraz najlepszą dyscypliną w Zakopanem znów będą skoki na Małysza i biegi na Justynę. Ach, ten uśmiech…
Nowy Targ-Kraków, 7-09-2010