Maciej Pinkwart

Poświąteczne sprzątanie

 Tutaj skan artykułu

 

 

 

Nelly Rokita, która dwuznacznie porzuciła męża dla męskiej summy braci Kaczyńskich, zachwyciła ostatnio Sejm mówiąc o rozkroku pana premiera Tuska, co dowodzi tego, że nic tak nie śmieszy Wysokiej Izby jak prostackie szpasy, i tego, że kobiety interesują się władzą tylko na pewnym odcinku. Ponieważ pani Rokitowa od początku mówi śmiesznie i to przeważnie o Tusku, niewykluczone, że przez Genialnego Stratega została podsunięta Wielkiemu Bratu po to, by przy dworze pełniła rolę Stańczyka. Niestety dwór się zmienił i Stańczyk zmienił się w żałosnego wańko-wstańczyka.

Ale zasady pozostały. W naszym środkowo-europejskim rozumie wciąż wierzymy w magię słów i w magię osobowości. Liczymy na moc zaklęć i wyklęć, na bicie w tam-tamy medialne, na cudosprawcze zmiany kadrowe. Największe szanse na przebicie się przez szumy medialne ma głupota i awantura. Kiedy prezydent wystąpił w telewizji jako konferansjer kilku grepsów Jacka Kurskiego – cała prasa wzięła go na języki, a mimowolnymi bohaterami dyskusji o przyszłości Unii Europejskiej stali się homoseksualiści z Kanady, których zapraszano na salony jak wybitnych polityków. Ale kiedy prezydent całkiem niegłupio i sympatycznie wystąpił po ratyfikacji w wywiadzie dla „Wiadomości” – prasa w zasadzie nie zauważyła tego faktu.

Personalne zmiany w kadrze trenerskiej skoczków podchwycono natychmiast, wyśmiewając fakt powołania dawnych nielotów na trenerów samego Małysza, co oczywiście zinterpretowano jako dobicie upadłego mistrza. No ja bardzo przepraszam, a jakież to sukcesy w międzynarodowych skokach miał Wielki Trener Apollo Tajner, który Mistrza wykreował? I czy fakt, że drugi trener Robert Mateja, plasujący się zazwyczaj w okolicach progu skoczni i uparcie wstawiany do kadry, będzie pana Adama podnosił do góry za bioderka i wstawiał do rury z przeciągiem będzie obniżał sprawność skoczka? Ornitolog sam nie musi umieć fruwać. Inna rzecz, że dobrze by było, gdyby umiał odróżnić ptoka od krzoka.

Dziennikarze ubolewali, że pisowskiego pieszczocha Piotra Apollo odwołano ze stanowiska dyrektora COS wręczając mu zwolnienie w szpitalu. Wiadomo, kadrowiec chciał w zgodnie z kodeksem wywalić go w ostatnim dniu miesiąca… Gdy u władzy byli patroni upadłego dyrektora, mogli go ze szpitala wyciągnąć w kajdankach o 6 rano, przed kamerami telewizji… Teraz na stanowisko Apolla chce się dostać były senator Franciszek Bachleda-Księdzularz i to też się nie podoba. Ale któżby nie chciał objąć lutni po Apollu?