Stańczyk uważał, że w Polsce jest najwięcej lekarzy i wszyscy mają najlepsze rady dla chorych. Dziś, wobec permanentnego kryzysu finansowego i moralnego w służbie zdrowia lekarzem być w Polsce po prostu nie wypada i już niedługo znów powrócą dobre dni dla tanich linii lotniczych, bo najbliżsi lekarze domowi będą ordynować w Skandynawii i na Malcie. Współcześnie w Polsce najważniejsi są agenci, bo jak codziennie słychać w Telewizji - albo ktoś w czasach PRL sam był agentem, korzystał z usług agentów lub był prześladowany przez agentów, czy też przez agentów został uznany za agenta, albo ktoś urodził się za późno i teraz tropi agentów. Ale naprawdę najwięcej jest pedagogów: stale ktoś nam daje nauczkę, odsyła do kąta, lub wpisuje uwagę do dziennika. Albo do Rzeczpospolitej, Faktu czy Gazety.
Z drugiej strony i pedagog jest stale pouczany: prasa udostępnia łamy Ojcom-Nauczycielom narodu, którzy narzekają, że ktoś ma inne zdanie niż oni, podczas gdy już dawno udowodniono, że zgoda buduje a niezgoda rujnuje: więc jeśli wszyscy się zgodzą, że rację mam ja, wtedy będziemy syci i szczęśliwi. Kłopot w tym, że taką samą opinię wygłasza nasz przeciwnik, a więc czujemy się przez niego pouczani i w zamian musimy mu dać surową nauczkę. W szkole uczniowie każde pytanie na stopień interpretują jako próbę molestowania ze strony nauczyciela, nauczyciel zaś widząc telefon komórkowy w rękach ucznia poprawia sobie krawat lub dekolt, żeby w razie ewentualnego nagrania dobrze wypaść w telewizji. Prezenty w postaci perfum, czekoladek lub nawet kwiatów, wręczane nauczycielom z okazji Dnia Edukacji Narodowej parzą teraz w ręce, bo choć Czwarta Rzeczpospolita w kominiarkach CBA już nie puka o 6 rano do drzwi, to nie można wykluczyć, że taki prezent jest prowokacją ze strony agenta, który kiedyś oblał w trzeciej klasie tabliczkę mnożenia. Teraz dorósł, ćwiczy raczej tabliczkę rozmnażania i szpera w teczkach swoich nauczycieli.
Zewsząd słyszymy, że najważniejsza jest rodzina. W tej sytuacji warto sprawić, by w narodzie było jak najwięcej edukatorów życia rodzinnego. Jak wiadomo, są nimi u nas głównie ci, którzy z mocy prawa (kanonicznego) rodziny mieć nie mogą, więc problem (przynajmniej teoretycznie) znają tylko teoretycznie. Jak mawiał jednak Johann Wolfgang Goethe – każda teoria jest szara, zielone jest tylko drzewo życia. Do życia najlepiej przydaje się koedukacja, więc ona powinna zajmować nas jak najszerzej. Na początek warto wprowadzić koedukację między Urzędem Rady Ministrów a Kancelarią Prezydenta. Jak znalazł przyda się po wyborach.
Nowy Targ-Kraków, 14-10-2008