W ostatnich dniach szczególnie bulwersująca była wiadomość o tym, że grający w bramce „Realu” Jerzy Dudek złamał szczękę, i nie była to sztuczna szczęka. Pozornie wydawałoby się, że piłka nożna zagraża raczej kończynom, szczególnie dolnym, a złamanie szczęki mogłoby raczej spotkać komentatora skoków narciarskich Włodzimierza Szaranowicza, którego konstrukcje gramatyczne narażają na szwank nie tylko zdrowie psychiczne słuchaczy. Przypadłość złamania szczęki nie zdarzyła się jak dotąd żadnemu z polskich polityków, kłapiących dziobem byle co na każdy temat. Gdy działacze obrażają się nawzajem w programach TVN 24, nikomu nic nie grozi, jednakże gdy politycy prowadzą rozmowy prywatne, podsłuchiwane i nagrywane przez konkurencję – grozi im złamanie nie szczęki, a kariery. Zadziwiające, skąd w tych senatorskich postaciach tyle chamstwa i głupoty. Nie dziwi mnie samo rozpanoszenie się chamstwa, tego doświadczam na każdym kroku, tylko zaskakuje fakt, że takich ludzi wybieramy do władz. Za PRL-u ciemniaków przywozili nam w teczkach z partyjnego klucza. Teraz sami ich kierujemy do władzy.
Wydawało by się, że po tym, jak „Jagiellonia” Białystok została piłkarskim mistrzem Polski rundy jesiennej, nic nas nie jest już w stanie zdziwić, w myśl zasady „nic mnie już nie dziwi, nic mnie już nie nęci, odkąd cioci Mani biust się w magiel wkręcił”. Jednakże wokół pełno jest zadziwień: że w tym roku znowu przyszła zima, że zimą pada śnieg i jest zimno, że jak pada śnieg, to na drogach jest ślisko, a jak jest zimno, to ludzie marzną, że jak samochody stoją na parkingach bo nie mogą przez śnieg wyjechać, to te parkingi są nie odśnieżone i jak piaskarki tkwią w korkach, to nie można posypać drogi piaskiem, żeby nie było korków. Dziwi nas to, że ludzie marnują czas i pieniądze na kupowanie głupich prezentów, z których nikt nie będzie się cieszył i refleksje takie snujemy, stojąc w kolejce do kasy z wózkiem pełnym prezentów. Dziwi nas, że Zbigniew Ziobro nie będzie już miał ochrony BOR-u, a do niedawna dziwiło nas to, że ją ma. Dziwi nas, gdy czytamy o tym, że dzięki doskonałej współpracy podhalańskich działaczy ma być wspólny karnet na część wyciągów pod Tatrami i dziwi nas to, że wcześniej go nie było, a najbardziej dziwi nas zachwyt nad tym, że dzięki projektowi Góral-Ski będziemy wszędzie mogli bez trudności na Podhalu dojechać. Nieco mniej nas dziwi to, że czytamy o tym tkwiąc w korku między Poroninem a Zakopanem.
Nowy Targ-Kraków, 14-12-2010