Maciej Pinkwart

Galerianki w Empiku

 Tutaj skan artykułu

 

Kiedy przy temperaturze - 2 stopnie zamarzł mi odmrażacz na ogrzewanej tylnej szybie auta – pomyślałem o zimowych wieczorach, które trzeba będzie jakoś zapełnić po zakończeniu igrzysk chopinowskich. A wiadomo, że najlepiej w tym sprawdza się dobra książka, która nie podnosi cholesterolu, nie niszczy wątroby i nie grozi alimentami. W Nowym Targu witryny księgarń wyglądają jak stoiska parafialne, co odpowiada gustom tutejszej elity, ale choć wybór w tej dziedzinie jest spory, to może dość jednostronny. Inna rzecz, że prawdziwych entuzjastów to nie zniechęca: mieszkałem kiedyś w sanatorium z panem, który całymi dniami oglądał filmy o życiu Jezusa, przy każdym z napięciem oczekując na to, jak tym razem się skończy.

Zatem jako prawdziwie dobrą nowinę przyjąłem wiadomość o otwarciu w stolicy Podhala salonu Empiku. Uruchomiono go w budynku powstającego od niepamiętnych czasów hotelu, pod którego ambitnym projektem ugięła się nowotarska rzeczywistość i straszy od lat niedokończony jak brat krakowskiego Szkieletora. Parter i podziemia wykorzystywane są na parking i handel, a plac przed hotelem – na dworzec dla mikrobusów. Wejście do najbardziej reprezentacyjnej Nowotarskiej Galerii Handlowej wygląda przeto jak poczekalnia na dworcu Kraków-Płaszów - obiekt potrzebny, choć dość ohydny. Jednakże gdy z determinacją przedrzemy się przez zmarznięty i okutany w zimowe ortaliony tłum, w najmniejszej mierze nie przypominający krakowskich galerianek, gdy miniemy samoobsługowy sklep spożywczy, w którym tli się jakieś życie handlowe i kilka butików z tym, co jest wszędzie – trafimy na miejsce miłe, estetyczne, ciepłe i jasne, a w dodatku niemal całkiem bezludne. To właśnie salon Empiku, gdzie są najciekawsze nowości książkowe, klasyka literacka, czasopisma popularne i specjalistyczne, płyty z hitami filmowymi i muzyką poważną. Nie czyniąc nikomu kłopotu można tu spędzić czas jak w salonie u ciotki Matyldy, pieszcząc dłonią pachnące jeszcze farbą drukarską dzieła noblistów, studiując „Spotkania z Zabytkami”, przeglądając „Twórczość”, zaczytując się w „Dialogu”, czy dyskretnie wycierając kurz z „Ruchu Muzycznego”. Jednakże spieszmy się kochać dobre książki – boję się bowiem, że nie zagrzeją zbyt długo miejsca w galerii nowotarskiej, zastąpione przez niewątpliwie bardziej potrzebny tutejszym galeriankom kiosk z zapiekankami i obuwiem sportowym made in China.

 

 

Nowy Targ-Kraków, 26-10-2010