Maciej Pinkwart

Miasto aniołów

 Tutaj skan artykułu

 

W świętach Bożego Narodzenia najpiękniejsze jest może to, że w naszym labilnym świecie są one jedną z niewielu spraw przewidywalnych. Przychodzą zawsze w tym samym czasie, mają stałe akcesoria, sympatycznie nawiązujące do naszej rustykalnej przeszłości i nie wywołują intelektualnych refleksji na przykład o wypasaniu owiec w środku zimy… Przewidywalne jest również i to, że w okolicach Świąt co roku nasila się liczba telewizyjnych migawek z Zakopanego, a Krupówkowi weterani medialni w strojach regionalnych będą narzekać na to, że dudków spadnie w tym roku mniej niż zwykle, z przyczyn pogodowych oczywiście, no i spadku indeksu Dow Jonesa na Wall Street.

W tym roku do rytualnych żalów dołączy się zapewne narzekanie na globalne ocieplenie, które nie dosypało należytej ilości śniegu, w związku z czym nie posypią się lawiny pieniędzy z kas wyciągów.

Ale spokojna głowa! Co się nie uda w grudniu, odzyska się z nawiązką w styczniu. Zakopane jest tak magicznym miejscem, że dla większości osób przyjeżdżających tu zimą realna obecność śniegu i mrozu nie ma większego znaczenia. Wszyscy kochają Zakopane miłością wielką, która, jak wiadomo jest ślepa i wszystko umie wybaczyć. Więc jak na skrzydłach i tak polecą pod Giewont, gdzie przywitają ich stada aniołów, uczepionych przez władze miasta do latarni i ustawionych na strategicznych rogach i skrzyżowaniach.

Burmistrz Janusz Majcher jest prawdziwym aniołem, ale to nieprawda, iż to osoba, ubiegająca się o etat plastyka miejskiego sportretowała ojca miasta, bowiem anioły produkowane są hurtowo w skali Małopolski i nad Krakowem też polatują, a tam jakoś nikt nie porównuje ich z wizerunkiem prezydenta Majchrowskiego. No, bo widział kto kiedy anioła z brodą?

Wszyscy tu czekamy na wielkie święto, którym będzie oddanie do użytku przejścia podziemnego pod ulicą Kościeliską, które miało najpierw nas uszczęśliwić na Zaduszki, potem na Święto Niepodległości, a ostatnio mówiono o Mikołajkach. Teraz podobno burmistrz i starosta mają nam to położyć pod choinkę, co nie sprawi im kłopotu, bo będzie to najmniejszy tunel Europy Środkowej, ale za to najdłużej budowany. Trzeba tam postawić ze dwa anioły, żeby pilnowały, coby się nic nie zawaliło, jak tłum spragnionych sensacji pobiegnie tam kupować scypki.

Na szczęście ustawa prohibicyjna, którą lansuje jeden zakopiańczyk z wszczepionym esperalem, w święta nie będzie chyba obowiązywać i wraz z aniołami i kolędami polecą pod sufit korki szampana. Tylko trzeba uważać, żeby konstrukcja nie została naruszona od nadmiaru satysfakcji, jaką odczujemy, pokonując kolejny maleńki (6 metrów zdaje się) krok w stronę cywilizacji.

 

Nowy Targ-Kraków, 16-12-2008