Maciej Pinkwart
Przed burzą
A
lato było piękne tego roku… Było, naprawdę, to nie
fantazja Gałczyńskiego z wiersza o żołnierzach z Westerplatte. Krakowski
„Ilustrowany Kurier Codzienny” w numerze z 3 lipca 1939 r. zamieścił kilka
zakopiańskich zdjęć Romana Serafina informując, że Wspaniała pogoda ściągnęła
do Zakopanego i w Tatry rzesze turystów. Pod koniec lipca było już w
Zakopanem ponad 10 tysięcy gości – o tysiąc więcej niż przed rokiem. Odnotowano,
że dziennie przyjeżdża pod Giewont około 300 samochodów, polskich i
zagranicznych – jedna z maszyn miała nawet egipskie tablice rejestracyjne. Ceny
utrzymały się na podobnym poziomie co w ubiegłym roku – za dzień pobytu (nocleg
i wyżywienie) w pensjonacie w centrum płacono 5 złotych, na peryferiach nawet
połowę tego. Ale pierwsze strony IKC przez całe lato zajmują wiadomości,
relacjonujące zbliżanie się światowej katastrofy. Oto headline’y IKC od 1
czerwca do 15 sierpnia 1939, z terminów, w których ukazywał się tamtego lata
zakopiański dwutygodnik „Zakopane”: Klucz równowagi europejskiej leży w ręku
Polski - Ujawniamy plany niemieckie na najbliższą przyszłość –
Manifestacje w całej Polsce w obronie naszych praw nad Bałtykiem – Burzliwa
narada Hitlera z dostojnikami Rzeszy – Sprawa Gdańska da się rozwiązać bez wojny
– Jugosławia powołała pół miliona rezerwistów pod broń. W „Zakopanem” o
groźbie wojny w
zasadzie
się milczy, choć pomruki zbliżającej się burzy słychać i tu: 1 czerwca pismo
przytacza słynne i tylekroć j
uż
wyśmiane hasło, rzucone przez generała Leona Berbeckiego w charakterystycznej
trawestacji: Abyśmy byli SILNI - ZWARCI – GOTOWI, musimy być przede wszystkim
OFIARNI – OFIARNI – OFIARNI i w każdym z numerów zamieszcza listę osób,
wspierających Fundusz Obrony Narodowej pieniędzmi i darami – składki są groszowe
i idące w setki złotych, wśród darów są ślubne obrączki i stare austriackie
monety, a na listach widzimy nazwiska osób nieznanych i zakopiańskiej elity,
kupców, naukowców, działaczy społecznych, turystów i miejscowych.
Ale
wygląda na to, że w wojnę nikt tu nie wierzy, a już zwłaszcza w wojnę, którą
moglibyśmy przegrać. W Zakopanem pokazują wystawę „Od Bałtyku odepchnąć się nie
damy” zorganizowaną przez Koło Bibliotekarzy polskiej sekcji YMCA, na której
widnieje plansza zatytułowana: „Niemcy nie wygrali z nami ani jednej wojny” –
więc zakopiańczycy zajmują się swoimi sprawami, no i oczywiście cieszą się
wspaniałym sezonem. Wśród spraw wewnętrznych najwięcej dyskusji wywołują wyniki
wyborów do Rady Miejskiej, które odbyły się 21 maja 1939 r., i jak zwykle
wszyscy
czują się przegrani. Nestor zakopiańskich lekarzy i publicystów, dr Józef Żychoń
krytykuje, że poszczególne partie na czas wyborczy przywdziały czapki-niewidki,
siejąc zamęt w głowach elektoratu: Stronnictwo Ludowe przemianowało się na
Chrześcijański Związek Gospodarczy, a OZN ukrył się pod pseudonimem
Chrześcijańskiego Zjednoczenia Gospodarczego. W pierwszym ChZG startowali m.in…
lekarze, którzy z ludem mieli do czynienia tylko w przychodniach… PPS poszło w
sojuszu z Klasowymi Związkami Zawodowymi, a Stronnictwo Narodowe mianowało się
Katolikami Narodowymi. W efekcie do Rady weszło siedmiu ludowców, siedmiu
socjalistów i po czterech przedstawicieli SN i OZN. Na szczęście, już w końcu
1934 r. Zakopane przeprowadziło niezwykły (jak na nasze czasy!) eksperyment i
ogłosiło konkurs na stanowisko burmistrza. Wygrał go 36-letni wówczas inżynier
Eugeniusz Zaczyński (1899-1964) z Katowic i 5 stycznia 1935 r. podpisał z miastem
kontrakt na 10 lat. Zamieszkał w domu gminnym koło rynku (dziś znamy ten
zrujnowany dom jako „Starą Szkołę Muzyczną” i rządził Zakopanem kompetentnie i
fachowo aż do wybuchu wojny.
Lokalne pismo bezskutecznie nawoływało do ograniczenia hałasu w mieście i
martwiło się, że środowiska związane z wszechmocnym zięciem prezydenta
Mościckiego – wiceministrem komunikacji i prezesem Polskiego Związku
Narciarskiego Aleksandrem Bobkowskim chcą przeprowadzić budowę następnej po
Kasprowym i Gubałówce kolei linowej, tym razem z Kalatówek
na
Giewont, a dokładniej – na Wrótka pod Giewontem. Przeciwnicy Bobkowskiego
uważali, że jest to próba uratowania straszącego pustką hotelu na Kalatówkach i
nawoływali, by najpierw Bobkowski i jego poplecznicy rozliczyli się z szastania
pieniędzmi publicznymi przy okazji organizacji w Zakopanem narciarskich
mistrzostw FIS w lutym 1939 r. Niejako przeciwwagą dla inwestycyjnych zamierzeń
PZN stała się decyzja ministra rolnictwa z 26 czerwca 1939 r. o przekształceniu
lasów państwowych na terenie nadleśnictw Jaworzyna i Zakopane w „Park Przyrody w
Tatrach”, z siedzibą w Jaworzynie Spiskiej. To usytuowanie władz parku najlepiej
świadczy o politycznym charakterze tej decyzji: w tamtym czasie propaganda
mająca uzasadnić aneksję przez Polskę części terenów Tatr i Podtatrza oraz
Zaolzia była właściwie wszechobecna w działaniach politycznych, wojskowych,
turystycznych, kulturalnych, oświatowych, a nawet kościelnych. Wielką hucpą było
nadanie patriotyczno-wojskowego wymiaru otwarciu oberży w Jaworzynie, której
nadano nazwę „Pod Towarzyszem Pancernym” i przekształcono w hotel turystyczny,
na którego ścianie umieszczono wykonaną z brązu półtorametrową odznakę
Krakowskiego Batalionu Pancernego, który brał udział w inwazji Jaworzyny w
listopadzie 1938 r. „Park Przyrody” w Tatrach pozostał na papierze, nie
wykonując w 1939 r. żadnych działań ani nawet ich pozorów, które byłyby związane
z ochroną Tatr,
Jak zawsze, przedmiotem kontrowersji i nieuzasadnionych nadziei były kwestie
komunikacji Zakopanego ze światem. Z początkiem lipca 1939 był na Podhalu inny
wiceminister komunikacji, Julian Piasecki, który zapowiedział, że jeszcze w 1939
r. zostanie otwarta autostrada na trasie Kraków – Zakopane, choć zastrzegł się,
że pewne odcinki otrzymają na razie prowizoryczną nawierzchnię żwirową
(IKC nr 180 z 2 lipca 1939). 3 sierpnia na Gubałówce, od strony Furmanowej
wylądował samolot RWD 8, pilotowany przez Wilhelma Korsarza, a po kilkugodzinnym
postoju wystartował z liczącego zaledwie 90 m trawiastego pasa, bezpiecznie
odlatując do Krakowa. To wydarzenie dało dziennikarzom asumpt do apelu o
wybudowanie w Zakopanem lotniska pasażerskiego. Zapewne jednak szerokie masy
turystów bardziej przyglądały się niezwykłemu zjawisku, jakie na przełomie
czerwca i lipca zaobserwowano nad południową Polską, a w szczególności nad
Zakopanem – oto przez jakiś czas występowały tu „białe noce”, co wiązano z
wyjątkową opozycją Marsa, który zbliżał się do Ziemi, by pod koniec miesiąca
znaleźć się tylko w odległości 58 mln kilometrów od Zakopanego. Cóż, Mars to bóg
wojny, który wiedział, że za chwilę wkroczy do akcji…
Ale
i Wenus miała w Zakopanem swoje jasne noce. Pod koniec lipca wybrano tu Królową
Seksapilu – została nią warszawianka, Zuzanna Sz., która – jak opisuje IKC (nie
zamieszczając, niestety, zdjęcia) czaruje Zakopane swoją oryginalną i ciekawą
urodą, nobliwą elegancją i przemiłym uśmiechem.
10 lipca 1939 r. zainaugurowano w Zakopanem kolejną edycję Wakacyjnego Instytutu
Sztuki, z programem poświęconym przede wszystkim literaturze i muzyce ludowej,
gdzie wykładowcami byli m.in. profesorowie Jan Stanisław Bystroń, Kazimierz
Dobrowolski, Adolf Chybiński, Wojciech Jastrzębowski, Stefan Szuman, a także
Juliusz Zborowski i Stanisław Mierczyński. Kilka dni później burmistrz Zaczyński
ogłosił przetarg na budowę szkoły powszechnej na Bystrem, obejmujący wykonanie
budynku w stanie surowym, bez robót instalacyjnych. Imprezy kulturalne i
polityczne organizowało szczególnie aktywne w Zakopanem Towarzystwo
Polsko-Francuskie, z Arturem Seeliebem na czele, który i w swej działalności i w
publicystyce (był redaktorem naczelnym „Zakopanego”)
podkreślał
nie tylko kulturową, ale i polityczno-wojskową więź Polski z Francją (Sojusz
Polsko-Francuski jest i zostanie na długo koniecznością dziejową, rękojmią życia
i rozwoju obu narodów. Wzmacniać go - to pracować dla kraju, „Zakopane” nr
12, 15 czerwca 1939), czyli działał w tym samym duchu, w którym zapewniały
czytelników centralne gazety: Zamach na Gdańsk – to wojna powszechna. Francja
zawiadomiła Rzeszę, że stanie natychmiast u boku Polski (IKC nr 182, 4 lipca
1939). Wielką imprezą kulturalną i turystyczną były tradycyjne
Dni
Tatr i Zakopanego, zorganizowane w połowie sierpnia przez Polskie Towarzystwo
Tatrzańskie, poświęcone w tamtym roku przede wszystkim uczczeniu 50. rocznicy
śmierci dr. Tytusa Chałubińskiego. 14 sierpnia prof. Walery Goetel poprowadził
propagandową wycieczkę do Jaworzyny i na Polski Grzebień, podczas której
próbowano udowodnić, że tam polscy turyści czują się u siebie. Być może na
przełęczy Polski Grzebień, spoglądając w głąb Doliny Wielickiej turyści słuchali
wykładu o geologii Tatr i ochronie przyrody, a może myśleli tak jak jeden z
piszących o
zagrożeniach
jakie niosą dla Tatr planowane w nich inwestycje: Nie czas żałować róż gdy
płoną lasy. Nie pora myśleć o zachowaniu piękna Tatr, gdy po ich południowej
stronie czai się wróg państwa („Zakopane” nr 14, 15 lipca 1939). Groźnym
memento stała się niezwykła katastrofa, kiedy to 15 sierpnia w szczyt Świnicy
uderzył piorun, w wyniku czego zginęło sześć osób, a kilkanaście zostało
rannych. Wszyscy byli uczestnikami harcerskiej wycieczki młodzieży żydowskiej z
Rzeszowa, Krakowa, Żywca i Radomia.
Jak co roku, uwagę zakopiańczyków i ich gości przyciągały
imprezy sportowe, w 1939 r. szczególnie związane ze sportem motorowym. W połowie
sierpnia odbył się tu trzydniowy motocyklowy rajd tatrzański, połączony z
propagandowym objazdem Orawy, Spisza i Zaolzia. Pokłosiem tych zawodów były dość
ekscentryczne popisy motocyklistów w samych Tatrach: 16 sierpnia 1939 r.
inżynier Tadeusz Rudawski wjechał na motocyklu na Kasprowy Wierch, co było
rekordowym wyczynem jedynie na odcinku od Myślenickich Turni w górę (zajęło to
18 minut), bo z Kuźnic do Myślenickich Turni prowadziła droga jezdna, którą w
czasie budowy kolejki jeździły nawet samochody ciężarowe. Wyczyn ten dzień
później powtórzyli trzej inni motocykliści, z Warszawy i Łodzi. Hucznie
zapowiadano zaplanowany na wrzesień Tydzień Gór, który miał być wielką
manifestacją ludu górskiego na rzecz jego gotowości obronnej. Górale nie
wpuszczą wroga przez górskie przełęcze – zapowiadał IKC 16 sierpnia.
Wcześniej dziennik informował, że Tatry stanowić będą twierdzę, co mówili
działacze zakopiańskiego Związku Górali do zwiezionych do Zakopanego około 200
mieszkańców przyłączonych do Polski gmin orawskich. W swych przemówieniach
wygłoszonych na Kasprowym Wierchu prezes i wiceprezes Związku, Józef Cukier i
Wacław Krzeptowski przekonywali gości, że
cały lud góralski ma wspólne pochodzenie. Obaj już za jakiś czas słowa swoje
wcielali w czyn, będąc filarami Komitetu Góralskiego, zarządzającego z łaski
okupanta owym ludem góralskim, który nazywano Goralenvolkiem.
Niemal do końca sierpnia trwały zabawy, koncerty, imprezy.
Orkiestra grała, a Titanic zbliżał się do góry lodowej. Jako jeden z pierwszych
spakował się holenderski pianista, od pewnego czasu mieszkający na stałe w
Zakopanem
– Egon Petri. Niektóre pensjonaty żydowskie pustoszały, a ich właściciele dawali
pilne ogłoszenia o ich sprzedaży. W świecie kultury największe ożywienie
spowodowała awantura, którą urządziła żona Rafała Malczewskiego, Bronisława,
próbująca zabić ciupagą kochankę swego męża, Zofię Mikucką. Pechowa, choć
niewątpliwie atrakcyjna Mikucka już wiele lat wcześniej ledwo uszła z życiem z
bijatyki, w jaką wdała się z nią żona innego z jej kochanków, Zofia Stryjeńska.
Na zakopiańskim stanowisku trwał Malczewski, a także francuski filozof, podobnie
jak Malczewski zaprzyjaźniony ze Stanisławem Ignacym Witkiewiczem – André
Goupil-Vardon. Witkacy ost
atnie
dni przed wojną spędził w Tatrach z Vardonem. Tam spotkał go Rafał Malczewski,
co wspominał po latach w Pępku świata:
Ostatni raz widziałem go na szosie Morskie Oko – Zakopane, czekającego na autobus, tydzień może przed wojną. Szosa była pusta i zachód spływał na lasy i góry. »Wiesz –
powiedział – wojna to koniec
naszemu pokoleniu – żadnych złudzeń«. Pamiętam – podjechał autobus i Witkacy
wkroczył w jego wnętrze wielki i ponury. I już tak dla mnie odjechał w wieczność…
31 sierpnia 1939 r. dzień wstał ciemny, niebo było zachmurzone, a temperatura
przed południem wynosiła tylko 12 stopni. Prognoza przewidywała wiatr i
możliwość niewielkiej burzy. Lato zdecydowanie miało się ku końcowi.
Maciej Pinkwart
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |