Maciej Pinkwart

Miniatury włoskie

 

Jakiś czas temu pewne wydawnictwo, z którym współpracuję, poprosiło mnie o napisanie dwustronicowego tekściku, który miał ubarwić szykowany do publikacji przewodnik po Włoszech. W pierwszej chwili odmówiłem, no bo co ja się znam na Włoszech. Owszem, lubię, uwielbiam nawet, ale bywam tak rzadko i tak niekompetentnie, że nie powinienem na ich temat zabierać głosu. Ale redaktor molestował, a ponadto przekonywał, że od merytorycznych spraw to tam jest kto inny, a ja mam tylko być takim rodzynkiem w tym cieście. No, ale żywcem nie umiałem się na nic zdecydować, więc napisałem sześć tekstów. Jeden poszedł do druku, nie powiem który, zamieszczam tu wszystkie, żeby się nie zmarnowały.

 

Pies poety

Wróć do Sorrento. Konkretnie na Piazza Tasso.

O wyższości rodu Capulettich

Łzy Chrystusa

Jak w San Marino nie zostałem milionerem

Wyspa kochanków